Zdjęcia zamieszczone na stronie sklepu Meblehandmade.pl to obietnica pięknie urządzonego wnętrza. Zachęcają, by kilka razy kliknąć myszką, zapłacić i czekać na realizację zamówienia.
Strona internetowa sklepu wygląda bardzo profesjonalnie, zawiera dane kontaktowe, a także adres i siedzibę firmy. Krótko mówiąc - na pierwszy, a nawet drugi rzut oka, nic nie zwiastuje problemów. O tym, że pozory mylą, przekonali się klienci, którzy wpłacili pieniądze, ale mebli nie otrzymali. O oburzających praktykach sklepu poinformowała ''Gazeta Wyborcza''.
Pan Artur złożył zamówienie 24 sierpnia. Kupił meble dla córki i zapłacił 2601 zł. Realizacja zamówienia miała nastąpić przed upływem 21 dni roboczych. Termin minął, mebli nie było. Pan Artur próbował skontaktować się ze sklepem. Bezskutecznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy pan Artur zamieścił serię negatywnych komentarzy na stronie Meblehandmade.pl na Facebooku, sklep skontaktował się z nim, poprosił o usunięcie wpisów i poinformował o możliwości odstąpienia od umowy. Mężczyzna postanowił skorzystać z tej opcji, ale nic się nie zmieniło — nie otrzymał zwrotu pieniędzy. Ostatecznie zgłosił sprawę na policję.
Łóżko dziecięce za 1699 zł
Pani Izabela dołączyła do grona klientów sklepu Meblehandmade.pl w październiku. Zamówiła łóżko dziecięce, zapłaciła 1699 zł. Jak podkreśla, dziecko samodzielnie uzbierało tę kwotę.
Minęło kilka tygodni. Zamówienie nie zostało zrealizowane, kobieta nie odzyskała pieniędzy, a kontakt ze sklepem się urwał.
11 października złożyłam rezygnację i odpowiednie oświadczenie o zwrocie pieniędzy. Minęło 14 dni i nic. Pieniędzy nadal nie ma. Obecnie jestem zablokowana na Facebooku przez właścicielkę sklepu Agnieszkę Dyńdo, podobnie jak mój mąż i znajomi, przez których próbowałam się porozumieć z tą panią. Straszyła mnie policją – skarży się pani Izabela, cytowana przez ''Wyborczą''.
Podobnych historii jest znacznie więcej. Osoby, które czują się oszukane przez sklep, założyły grupę na Facebooku. W postach i komentarzach wielokrotnie pada słowo ''oszustwo'', powtarzają się też rady, by zgłosić sprawę na policję.
W opowieściach poszkodowanych osób powtarza się ten sam schemat — termin realizacji zamówienia mija, meble nie przychodzą, a klienci mają problem z odzyskaniem pieniędzy.
Właścicielka sklepu ''ofiarą hejtu''?
Liczba osób poszkodowanych rośnie, a sklep nadal działa. Właścicielka sklepu uważa, że jest ofiarą internetowego hejtu, o czym napisała w oświadczeniu dla ''Wyborczej''.
Moje życie prywatne i zawodowe zaczęło sprowadzać się do składania wyjaśnień, tłumaczenia, próśb i wezwań do zwrotu środków od producenta, próśb o cierpliwość do klientów, zapoznawania się z lawiną coraz mniej dla mnie ciekawej korespondencji - skarży się kobieta.
Okazuje się, że właścicielka sklepu Meblehandamade.pl prowadziła wcześniej sklep Baby Stars, a klienci tego sklepu również założyli na Facebooku grupę dla osób poszkodowanych.