Aby wyprodukować duży słoik miodu, polscy pszczelarze muszą zainwestować około 25 złotych. Za tę samą ilość miodu w skupie otrzymają już jednak tylko 12-18 złotych.
Od kilku lat bez zgłoszenia i kontroli można przywozić do Polski do 500 kilogramów miodu z Ukrainy. W ramach przygranicznego handlu dociera do nas stamtąd bardzo dużo miodu, przywożonego nawet w wiadrach – podkreśla Waldemar Kudła, prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego.
Pszczelarz podkreśla, że w przypadku importowanych miodów, nie wiadomo czym karmiły się pszczoły, ani jakie środki stosowano do ochrony tych roślin. Dlatego jego zdaniem, powinno się wprowadzić kontrole importowanego miodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczególnie, że import miodu nie dotyczy tylko Ukrainy. Coraz popularniejszym i tańszym dostawcą miodu na polski rynek są kraje azjatyckie.
Antoni Ożóg, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu podkreśla, że koszty utrzymania pasiek ciągle rosną.
"Sam cukier podrożał ostatnio o 81 procent, a zimą używamy duże ilości cukru do skarmiania pszczół - mówi w rozmowie z Nową Trybuną Opolską.
Dlatego opolscy pszczelarze wciąż szukają rozwiązań, które ułatwią utrzymywanie pasieki. Chcą między innymi umożliwienia pszczelarzom dzierżawy skrawków państwowych gruntów rolniczych, aby mogli przenosić tam pasieki z lokalizacji, które budzą sąsiedzkie kontrowersje.
Postulują także o wydłużenie czasu pracy Inspekcji Ochrony Roślin po to by szybko mogła reagować w miejscach gdzie dochodzi do zatrucia pszczół. Jednocześnie prezes opolskiego związku pszczelarzy uspokaja, że pasieki w Polsce nie znikną. Głownie dlatego, że pszczelarze w większości to nie są rolnicy czy biznesmeni, ale zwyczajni hobbyści.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.