Gdzie jest drożej — nad morzem czy w górach? Choć Internet regularnie zalewają ''paragony grozy'' i dużo mówi się o wakacjach w cieniu drożyzny, zarówno nad Bałtykiem, jak i w Tatrach, wypoczywają tłumy turystów. Ale niektórzy odwiedzający przyznają, że oszczędzają jak mogą i szukają nie tylko atrakcji, ale przede wszystkim tanich rozwiązań.
Niektórzy rezygnują z wyjścia do restauracji i gotują samodzielnie. Inni pomijają popularne atrakcje i wybierają rozrywki, które nic nie kosztują. Ponadto turyści często sami dokonują rezerwacji i rezygnują z pośredników, co również pozwala sporo zaoszczędzić.
Dodatkowym problemem jest wyjątkowo kapryśna wakacyjna pogoda. Niechętnie wydajemy pieniądze na wakacje, które będziemy musieli spędzić w kurtkach przeciwdeszczowych. Ten problem, tak jak i wysokie ceny, dotyczy zarówno nadmorskich miejscowości, jak i Podhala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wśród paragonów (z)grozy i narzekań, zdarzają się też opinie takie, jak ta — czytelniczka ''Tygodnika Podhalańskiego'' uważa, że na Podhalu jest znacznie taniej niż nad morzem.
Na Podhalu taniej niż nad morzem?
Kobieta niedawno wypoczywała w Gdańsku, a ostatnio wybrała się do Bukowiny Tatrzańskiej. Ku jej zaskoczeniu okazało się, że ceny w górach wcale nie są takie wysokie.
Po niedawnych wakacjach w Gdańsku wybrałam się dzisiaj na obiad do Schroniska Bukowina. Jak na Podhalu jest tanio! Ceny znacznie niższe niż w gdańskich restauracjach! — twierdzi czytelniczka ''Tygodnika Podhalańskiego''.
I porównuje ceny popularnych dań w restauracjach. Okazuje się, że w lokalu w Bukowinie Tatrzańskiej woda źródlana kosztuje 10 złotych za litr, podczas gdy w Gdańsku trzeba zapłacić o 5 zł więcej.
Burgery serwowane w Bukowinie Tatrzańskiej 48 zł, a w Gdańsku 54 - 59 zł, żeberka 48 zł, a w Gdańsku 89 zł — wylicza kobieta.
W tym zestawieniu cen morze faktycznie wypada drożej. Ale coś nam mówi, że ze stwierdzeniem, iż na Podhalu jest tanio, wielu mogłoby polemizować.