Kwestia napiwków ewoluuje. Coraz częściej umożliwia się zostawianie ich także w przypadku płacenia kartą. Jednak klienci miewają wątpliwości odnośnie tego, czy pieniądze rzeczywiście trafiają do obsługującego ich kelnera. Podobnie jest w przypadku dostawców jedzenia, którzy napiwek otrzymują z poziomu aplikacji - również możemy mieć wątpliwości, czy rzeczywiście firma przekazuje te pieniądze pracownikom.
Jednak w przypadku aplikacji czy płacenia kartą za każdym razem występuje jedna zależność - napiwek może być jedynie częścią całego rachunku, co oznacza, że nie może wynosić więcej, jak 100 proc. kwoty za posiłek. Na szczęście można też dawać napiwek w formie gotówki, czy jak to często w USA bywa - w formie czeku. A to daje pole dla znacznie wyższych "tipów", o czym przekonali się pracownicy baru "Stumble Inn Bar&Grill" w miejscowości Londonderry.
Myśleli, że to żart
Mężczyzna, który odwiedził bar, zamówił sobie dwa hot-dogi, chipsy oraz napoje. Rachunek za cały posiłek wyniósł niespełna 38 dolarów (154 zł). I chociaż sama kwota, zwłaszcza na amerykańskie warunki, nie była wygórowana, to już całkiem inaczej wyglądała kwestia napiwku. Mężczyzna kazał, aby do jego rachunku doliczyć... 16 tys. dolarów napiwku (ponad 60 tys. zł)! Co więcej - zapewnił pracowników lokalu, że to nie jest żadna pomyłka!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nigdy nie myślałam, że spotka mnie coś takiego - wyznała w jednym z wywiadów kelnerka pracująca w barze.
Czytaj także: Zrozpaczony Robert Makłowicz prosi o pomoc. Pilny apel
Ostatecznie napiwek podzielono na osiem części. Pieniądze otrzymali pracownicy baru i kuchni.
To, co zrobił, przywraca wiarę w ludzi. Klient powiedział, że wie, jak ciężko pracujemy i po prostu chciał zrobić dla nas coś miłego - dodała pracownica baru w rozmowie z Fox News.
Hojny klient powiedział kelnerce, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ciężką pracę wykonują pracownicy tego lokalu.