Od wczesnych godzin aktywiści prowadzili trzy akcje blokady ciężkiego sprzętu i wywozu drewna w Białowieży. Miało to miejsce po raz pierwszy od rozpoczęcia protestów. "Minister środowiska podważył wiarygodność przekazanych do Trybunału Sprawiedliwości materiałów dokumentujących wycinki w Puszczy. Można z tego wywnioskować, że ministerstwo neguje fakt realizacji intensywnych, komercyjnych wycinek. Resort twierdzi, że wykonywane są jedynie zabiegi mające na celu poprawę bezpieczeństwa użytkowników, choć jeszcze do niedawna wymówką był kornik drukarz" – wyjaśnili swój ruch aktywiści.
Historyczne blokady działy się jednocześnie na Wilczym Trakcie koło Teremisek, jak tłumaczono, tam składowane są ogromne ilości ściętych drzew, ośrodka edukacji w Grudkach oraz na parkingu Podwaśkach. Radio TOK FM informowało, że właśnie w tym miejscu funkcjonariusze zaatakowali ekologów. Części z nich pocięto ręce nożami, jeden ma ranę na twarzy. Zostali również wylegitymowani. Straż Leśna wcześniej dopuszczała się wobec nich przemocy. – Ma być ból – krzyczeli.
Środowe akcje, tak jak inne, można było oglądać na facebookowym profilu Obozu dla Puszczy. Internauci dodawali aktywistom otuchy. "Wszystkie buźki tych samców wyretuszować i publikować, oni mają rodziny i chodzą po kościołach i grzeszą", "Najwyższy czas, pani premier zweryfikować działania dobrodusznego' ministra Szyszki", "Jesteśmy z wami", "Kochamy Puszczę" – tak brzmiały komentarze. Obrońcy apelują do rządu o rozsądek. W Puszczy jest około 50, wśród nich są nie tylko Polacy, ale również Francuzi czy Czesi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.