Obiad, który zamówił pan Adam dla w sumie dwóch osób, kosztował 45 zł. W wielu restauracjach za taką kwotę nie kupimy nawet drugiego dania.
Tymczasem tutaj za te pieniądze udało się kupić zupę pomidorową (6,5 zł), flaczki (8 zł) zestaw ruskich pierogów (9 zł) oraz gołąbki z ziemniakami (16 zł). Pan Adam w lokalu był 7 sierpnia tego roku, więc są to ceny aktualne.
Dobrze umiemy liczyć, sami prowadzimy firmę i wiemy że zupy sprzedawane powyżej 20 zł za talerz to złodziejstwo. Z dala omijamy miejsca, gdzie za drugie danie trzeba zapłacić powyżej 40 zł - pisze czytelnik o2.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zauważyliśmy, że tam, gdzie ceny są normalne, uczciwe, tam są ludzie. Tam też jest świeżo. Miejsca z wygórowanymi cenami bardzo często sprzedają niską jakość, bo przecież to, co jest zrobione, trzeba wepchnąć na talerz do klienta - twierdzi mężczyzna.
Paragon paragonowi nierówny
Należy pamiętać, że ceny wszystkich składników poszły w górę. W tej chwili niejednej osobie będzie ciężko zamknąć się w 9 zł podczas kupowania składników na pierogi, nie wspominając już o gołąbkach.
Aby móc cenę obniżyć, trzeba mieć możliwość negocjowania z poziomu hurtowego. To dla przeciętnego Polaka, który nie prowadzi biznesu gastronomicznego, nie jest osiągalne.
Kolejną kwestią jest lokalizacja. Kłodzko jest piękną miejscowością, ale czynsz czy też najem z pewnością jest tutaj niższy, niż w dużych miastach Polski, jak Warszawa czy Kraków.
Z drugiej strony w dużych miastach oferta gastronomiczna jest tak szeroka, że bez problemu można "upolować" coś po niższej cenie. Bo oprócz restauracji mamy do wyboru zarówno bary mleczne, jak i fast foody.
Na samym końcu warto się przyjrzeć aspektowi sezonowości. Lokale, które funkcjonują jedynie przez kilka miesięcy w roku, często cenami po prostu odbijają sobie fakt, że przez resztę czasu nie zarabiają.
Bywa też, że dana osoba aby otworzyć swój sezonowy biznes, bierze pożyczkę. Tym sposobem musi na nim nie tylko zarobić, ale też dzięki niemu zwrócić to, co pożyczyła.
Czytaj także: Turystka kupiła butelkę wody w schronisku przy Morskim Oku. ''Zwykłe łupienie klienta''
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.