To, co zobaczyli funkcjonariusze policji i wolontariusze Fundacji Na Rzecz Ochrony Zwierząt Ex Lage z Lublina, było co najmniej makabryczne. "Fakt" relacjonuje, że zwłoki jednego z ptaków były rozczłonkowane, a jego głowa była przyklejona taśmą do reszty ciała. Co działo się w głowie 55-letniego hodowcy, który sprawował opiekę nad ptactwem, tego nie wie nikt.
Czytaj także: Smutne wieści o byłym prezydencie. Przebywa w szpitalu
Ptaki były trzymane zarówno w klatkach stojących na podwórku, jak też na strychu domu. Wejście na poddasze było zabezpieczone siatką, w której znajdowały się dwa martwe ptaki, które zapewne próbowały się ze strychu wydostać - mówi "Dziennikowi Wschodniemu" Marta Włosek, prezeska i założycielka Fundacji na Rzecz Ochrony Zwierząt Ex Lege z Lublina.
Wśród ptaków miały być papugi, gołębie, czy przepiórki. Wśród nich był również jastrząb i to jego widok był najbardziej zatrważający.
Był przymocowany do jednej z klatek i przebity drutami. Miał też odciętą głowę, która następnie została przymocowana do tułowia taśmą klejącą - mówi przedstawicielka fundacji.
Ogółem na terenie posesji ujawniliśmy dziewięć martwych ptaków i 23 żywe, ale bardzo wycieńczone, bez wody do picia i paszy. Część zwierząt znajdowała się w pewnego rodzaju szałasach, które były zabite deskami i metalowymi mocowaniami na stałe. Było bardzo trudno je stamtąd wydobyć - dodaje.
55-latek podczas trwania akcji był pijany. Zostanie mu postawiony zarzut znęcania się nad zwierzętami. Ptaki trafiły pod opiekę weterynaryjną. Po zakończeniu leczenia będą potrzebowały domów tymczasowych.
Jesteśmy w trakcie interwencji w Parczewie, dotyczącej koszmarnie zaniedbanego ptactwa. Ujawniliśmy wiele zwierząt, w tym martwych. Czeka nas wiele godzin ciężkiej pracy z uwagi na prowadzone oględziny - czytamy w poście na Facebooku.