Fundacja Pro-Test postanowiła sprawdzić jak Biedronka i Lidl dbają o jakość produktów. Zbadano polskie jabłka odmiany ligol. W akredytowanym laboratorium przetestowano je na zawartość 549 pestycydów. Wyniki poruszyły opinię publiczną w Polsce. Dlaczego?
W jabłkach z Lidla było ponad dwa razy więcej różnych pestycydów, niż w jabłkach oferowanych w Biedronce. W przypadku niemieckiej sieci w jabłkach potwierdzono obecność aż dziewięciu pestycydów. "Zwykle w badaniach jabłek wykrywa się od około czterech do sześciu różnych substancji" - informuje fundacja Pro-Test.
Autorzy raportu podkreślają, że mieszanka aż dziewięciu pestycydów w jabłkach z Lidla to bardzo dużo. Jednocześnie zwrócili uwagę na to, że wartości chemikaliów "mieszczą się w obowiązujących normach", więc prawo nie zostało złamane. Co na to Polacy? Masowo kupują jabłka, bo to jeden z naszych ulubionych owoców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dajcie spokój polskim sadownikom"
O opinię w sprawie zwróciliśmy się do ekspertów, w tym Związku Sadowników RP. Jego szef, poseł Trzeciej Drogi oraz PSL Mirosław Maliszewski, nie znalazł czasu na rozmowę z naszymi dziennikarzami. Odesłał za to do mocnego i wyrazistego oświadczenia, które pojawiło się w mediach.
Związek Sadowników RP wyraża stanowczy sprzeciw wobec wszelkich prób zdyskredytowania polskich jabłek w oczach konsumentów, które mogą spowodować zmianę zdania o ich wysokich walorach odżywczych i prozdrowotnych. Wojna handlowa pomiędzy sklepami sieciowymi wkroczyła w nową fazę. Do tej pory rywalizacja dotyczyła głównie cen na półce sklepowej, która odbywała się kosztem dostawców, w wyniku której tracili przede wszystkim sadownicy - czytamy w komunikacie związku.
Czytaj więcej: Jabłka z Lidla gorsze niż z Biedronki? Mamy odpowiedź sieci
Mirosław Maliszewski uważa także, że wojna między marketami prowadziła do spadku poziomu cen poniżej kosztów produkcji. Obecna rywalizacja toczy się kosztem sadowników i może być jeszcze bardziej niebezpieczna. Stąd wielkie emocje związane z raportem, który poruszył Polaków.
Polskie owoce, w tym jabłka, są zdrowe i bezpieczne. Produkowane są zgodnie z największymi prawnymi wymaganiami. Wdrażamy najnowocześniejsze technologie zrównoważonej produkcji szanujące środowisko, przyrodę i klimat. Środki ochrony stosujemy tylko w ostateczności i też po to, aby zapewnić społeczeństwu dostęp do jabłek np. o tej porze roku. Ich pozostałości nie przekraczają wyśrubowanych, bardzo rygorystycznych norm. Najważniejsze dla nas jest zdrowie konsumentów i ich zadowolenie - uważa poseł Maliszewski.
I ma rację, bo faktycznie normy zostały spełnione. Inna sprawa, że - jak dowiadujemy się zupełnie nieoficjalnie z naszych źródeł - producenci jabłek wiedzą, kiedy i jak prowadzić opryski, by w badaniach nie znaleziono pestycydów. A po co ich używają? Bo w ten sposób chronią owoce przed chorobami i szkodnikami. Jabłka to nie jest żaden wyjątek.
Co ważne, duże sieci handlowe mają bardzo wysokie normy kontroli żywności i faktycznie dbają o to, by była zdrowa i bezpieczna. Czuwają także służby, w tym Główny Inspektorat Sanitarny, który surowo sprawdza towar, nim ten trafi w ogóle do sklepów. Dużo gorzej sytuacja wygląda na bazarkach, gdzie tak ścisłej kontroli nie ma.
Swoje wojenki prowadźcie na innych polach. Badajcie importowane cytrusy, banany i inne zagraniczne towary. Zacznijcie badać negatywny wpływ na polskich sadowników przez politykę sztucznego zaniżania cen dostaw, ilości wyniszczających akcji promocyjnych. Dajcie spokój polskim sadownikom, którzy próbują zapewnić społeczeństwu konkurencyjny i bezpieczny produkt - grzmi szef Związku Sadowników RP.
Czy możliwa jest uprawa jabłek bez pestycydów?
Sadownicy i rolnicy mogą korzystać z pestycydów, bo te nie są zabronione, nawet w rolnictwie ekologicznym. W tym drugim przypadku prawo dopuszcza stosowanie specjalnych środków ochrony roślin, choć pod warunkiem, że zawiodły naturalne metody, a preparaty znajdują się w wykazie dla upraw ekologicznych.
Rolnictwo ekologiczne, którego efektem końcowym są owoce i warzywa bez śladów pestycydów dowodzą, że jest możliwa uprawa roślin bez stosowania dużej ilości pestycydów - powiedziała w rozmowie z portalem o2.pl Joanna Wosińska z fundacji Pro-Test, której raport poruszył media.
Odnosząc się do wyników badań Wosińska podkreśliła, że choć poziom pestycydów w jabłkach z Lidla nie przekroczył dopuszczanych prawem norm, to niepokojąca jest ilość różnych substancji wykrytych w owocach.
Mamy tu do czynienia z mieszanką dziewięciu różnych substancji i choć wszystkie pojedynczo mieszczą się w przewidzianych dla nich normach, trudno powiedzieć, jak mogą oddziaływać na nasze zdrowie skumulowane - stwierdziła ekspertka z fundacji Pro-Test.
O kwestię jabłek i pestycydów zapytaliśmy również dr. Pawła Kracińskiego z Instytutu Ekonomii i Finansów Katedry Ekonomiki i Organizacji Przedsiębiorstw Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Jak przypomniał, w naszym kraju dominuje uprawa konwencjonalna, która wiąże się z wykorzystaniem pestycydów.
Ich obecność w polskich jabłkach w ogóle nie zaskoczyła fachowca. Dlaczego?
Polskie jabłka pochodzą głównie z upraw konwencjonalnych, wykorzystujących środki ochrony roślin pochodzenia chemicznego i biologicznego - powiedział doktor Kraciński w rozmowie o2.pl
Zaznaczył, że także w ekologicznych uprawach wykorzystywane są środki ochrony roślin, choć w tym przypadku lista możliwych do zastosowania preparatów jest zdecydowanie krótsza. Zdaniem Pawła Kracińskiego nie ma najmniejszych powodów do niepokoju, bo nie doszło do przekroczenia dopuszczalnych prawem norm.
Standardy stawiane żywności produkowanej w Unii Europejskiej są bardzo wysokie - przekonuje naukowiec i zapewnia, że nie ma powodów do obaw.
Lidl komentuje sprawę pestycydów w jabłkach
Portal o2.pl skontaktował się również z siecią marketów Lidl. - Zdrowie konsumentów i bezpieczeństwo produktów to dla nas kwestia priorytetowa - powiedziała Aleksandra Robaszkiewicz, kierowniczka ds. korporacyjnych i CSR Lidl Polska.
Jakość produktów kontrolujemy na każdym etapie łańcucha dostaw. Współpracujemy tylko z zaufanymi dostawcami, którzy spełniają nasze wymagania jakościowe - dodała przedstawicielka niemieckiej sieci.
Przedstawiciele Biedronki do tej pory nie odnieśli się do badań prowadzonych przez fundację Pro-Test.