Wojna w Ukrainie zachwiała łańcuchem dostaw, czego efektem były m.in. braki cukru w sklepach w ostatnich tygodniach. Panika cukrowa doprowadziła do tego, że większość sklepów wprowadziła limity ograniczające zakup słodzidła. Sytuacja uległa poprawie, cukier wrócił na sklepowe półki, ale jest do nabycia w wyższych cenach. To jednak nie koniec problemu.
W ostatnich dniach Grupa Azoty i Anwil wstrzymały produkcję nawozów, tłumacząc to wysokimi cenami gazu. To z kolei sprawiło, że Carlsberg Polska zawiesił proces warzenia piwa, bo firma była zaopatrywana przez Anwil w dwutlenek węgla. O problemach coraz głośniej mówi kolejna branża - piekarze.
"Padaczka totalna". Czy grozi nam brak chleba?
Okolice Rybnika na Górnym Śląsku określane są mianem "piekarniczego zagłębia". Jednak większość firm działających w tej branży może nie przetrwać zimy, o czym napisał lokalny portal rybnik.com.pl. W rejonie ok. 30 proc. piekarni ciągle korzysta z pieców na węgiel, tymczasem nabycie surowca w ostatnich tygodniach graniczy z cudem.
Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, że nie kupię nigdzie węgla, to będę musiał zamknąć piekarnię. Mam 62 lata, nie będę rozpoczynał tak kosztownej inwestycji, jaką jest przejście na gaz - powiedział portalowi jeden z lokalnych piekarzy.
Czytaj także: Brutalna prawda o Polakach. Ujawnił to spis powszechny
Niektóre z zakładów na Śląsku chciały w ostatnich miesiącach przejść na gaz, ale wydarzenia na świecie pokrzyżowały im plany. Okazało się, że wskutek pandemii koronawirusa, a następnie wojny w Ukrainie na rynku nie ma półprzewodników, co odbiło się również na dostępności nowoczesnych pieców gazowych. Dlatego wykonawcy kilkukrotnie zmieniali terminy inwestycji, aż w końcu rezygnowali ze zleceń.
Rozmówca rybnik.com.pl zdradził, że na zimę potrzebowałby ok. 19 ton węgla, aby jego zakład mógł funkcjonować normalnie. Tymczasem wysokie ceny "czarnego złota" sprawiają, że nawet gdyby był on dostępny na rynku, kupienie takiej ilości węgla byłoby niemożliwe. - To, co dostanę w dobrej cenie, to kupuję. Ale żeby kupić większą ilość… musiałbym w totolotka wygrać. Nie mam zapasów, bo nie mam możliwości ich robić - przyznał piekarz.
Podrożały też inne surowce - pellet czy olej opałowy. - Padaczka totalna - tak określił sytuację kolejny przedsiębiorca z Rybnika, który w przeszłości korzystał już z pieców gazowych, ale zrezygnował z nich ze względu na wysokie koszty.
Problemy mają też inni. - Rozmawiałem z dostawcą mąki, który co miesiąc płacił 4 tys. zł za gaz. Teraz dostał rachunek na 28 tys. zł - powiedział kolejny z piekarzy.
Dramatyczna sytuacja w branży piekarniczej odbije się na cenach chleba. Już teraz w wielu piekarniach w Rybniku trzeba zapłacić za bochenek nawet 8,50 zł. - Trzeba mieć nadzieję, że bochenek nie będzie kosztował 20 złotych - skomentował jeden z piekarzy.
Katastroficzny scenariusz jest jeszcze gorszy. Zakłada brak chleba na sklepowych półkach. Jest to realne, o ile Polsce zimą braknie gazu czy prądu. To scenariusz, którego w obecnej sytuacji nie wykluczają eksperci. - Zgodnie z deklaracjami naszego rządu, żywności nam nie zabraknie, ponieważ pod kątem surowców Polska jest samowystarczalna. Jak jednak branża spożywcza ma ją wyprodukować, skoro grożą nam braki w dostępie do prądu czy gazu? Jeśli staną piece, nie będzie produkcji, a co za tym idzie zabraknie podstawowego produktu, jakim jest pieczywo - mówił niedawno Jacek Górecki, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa w rozmowie z "Portalem Spożywczym".
Czytaj także: Leśnicy nie mają wątpliwości. "Znak, że idą zmiany"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.