Chamskie odzywki, poganianie i zniecierpliwienie klientów spowodowane długim staniem w kolejkach to codzienność pracownic i pracowników sektora sprzedażowego w przedświątecznym okresie.
O tym, co można usłyszeć, od zdenerwowanych klientów pochłoniętych zakupowym szałem, kilka ekspedientek pracujących w dużych sklepach spożywczych popularnych sieci opowiedziało dziennikarzowi radia Tok FM.
"Przedświąteczny klient potrafi być potworem" mówią wprost ekspedientki i przytaczają najbardziej kuriozalne sytuacje ze swojej pracy, Jedna z nich opowiada, jak podczas rozładowywaniu towaru z palet, klientka z małym synkiem w mikołajowej czapce sugerowała jej, aby usunęła się, by zrobić jej przejście, gdy wyjaśniła kobiecie, że najpierw musi rozłożyć towar, usłyszała taki komentarz wypowiedziany do dziecka:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ta pani powinna być w magazynie, na tyłach sklepu. Przerzucać tam ziemniaki, a nie pracować wśród ludzi. Ale może i do ziemniaków się nie nadaje. Pani psuje nam świąteczne zakupy - cytuje sprzedawczyni w rozmowie z dziennikarzem radiowym.
Czytaj także: Nagrał kasjerkę w Lidlu. Wideo ma 26,4 miliona odtworzeń
Inna z kobiet mówi wprost, że: "klient często traktuje mnie jak złodziejkę jego czasu, którego i tak brakuje mu przed świętami" i przytacza wypowiedzi, z jakimi zdarza jej się spotkać w trakcie zmiany.
Niektóre komentarze są obraźliwe i upokarzające. Jak na przykład gdy jak wynika z relacji ekspedientki, klient pyta: "Czy pani ma okres?! Boli coś panią czy po prostu nie umie pracować?"
Jak reagują na takie odzywki pracownice sklepów? "Robi mi się gorąco, bo czuję się bita, a nie umiem się obronić. Nie mogę wydusić z siebie słowa" - opowiada jedna z nich na łamach portalu radia Tok fm.
A internauci komentują wprost: "Polak Polakowi Polakiem na święta"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.