Koniec cwaniakowania z tablicami rejestracyjnymi. Kierowcy motocykli często majstrowali przy tablicach, żeby ukryć pełen numer rejestracyjny przed fotoradarami. Ale rumakowanie się skończyło. Za takie numery można zarobić solidny mandat, a do tego policja może zarekwirować nawet prawo jazdy.
Przekonał się o tym motocyklista z Poznania. Policjanci zatrzymali mężczyznę do kontroli i zauważyli, że tablica w jego motorze jest mechanicznie wygięta tak bardzo, że początkowo wydawało się, że jej w ogóle nie ma. Do tego jego motor miał wytarty bieżnik. Właściciel motoru dostał 500 zł mandatu i zarekwirowano mu prawo jazdy. Dostanie je z powrotem po naprawianie tablicy i wymianie opon. Całą sytuację opisał portal dziennik.pl.
Warszawska policja ma laserowe miernik prędkości. Są one idealnie dostosowane do łapania piratów drogowych na jednośladach. O tych super urządzeniach dziennikowi.pl opowiadał policjant, który korzysta z nich w swojej codziennej walce z kierowcami łamiącymi przepisy drogowe. Laserowy miernik jest w stanie zmierzyć prędkość jednośladu nawet z kilometra.
W trybie pomiaru motocyklowego można nawet zmierzyć prędkość mijającego pojazdu. Policjant odwraca się za nim i wtedy urządzenie robi zdjęcie tablicy. Niestety nawet tak nowoczesne urządzenie czasami nie wyłapie numerów wygiętej tablicy. Jeżeli policjanci ustalą tożsamość pirata, to wtedy oczywiście będzie musiał zapłacić mandat. Czasami takie sprawy kończą się nawet w sądzie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.