Zakupy sprzętu dla wojska są niezbędne. Z kilku powodów. Po pierwsze: sytuacja bezpieczeństwa dookoła Polski zmienia się na niekorzyść. Po drugie: pewną część tego, co mieliśmy, przekazaliśmy walczącej Ukrainie. Po trzecie: sprzęt zużywa się i starzeje.
Z tego tytułu należy go wymieniać na nowy. Produkować siłami własnego przemysłu, lub - jeśli to niemożliwe - kupować. Z uwagi na to, że Polska nie miała i nie ma doświadczeń w produkcji np. czołgów lub samolotów, musimy więc kupować.
Zatem - kupujemy. Np. z Korei Południowej, w której zamówiliśmy czołgi K2 Black Panther, armatohaubice K9, wyrzutnie rakietowe K239 Chunmoo czy samoloty szkolno-bojowe FA-50. Tyle że większość z tych zakupów jest dokonywana na kredyt. A koreańskie media podają, że polskie władze zwróciły się o kolejną olbrzymią pożyczkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska się zbroi. Kolejna pożyczka na miliardy
O tej sprawie donosi portal Korean Times. Chodzi o niebagatelną kwotę - 62,4 mld zł. To niemało. Nawet bardzo dużo. Szczególnie, że w przestrzeni medialnej pojawiały się już w tym roku informacje o innych kredytach - opiewających na, bagatela, 76 mld zł. To ogromne kwoty, które trudno sobie wyobrazić.
Aby uzmysłowić sobie o jakiej skali mówimy, warto powiedzieć, że deficyt budżetu państwa polskiego w 2022 r. wyniósł 12,4 mld zł. A w tym przypadku kwoty są o wiele większe. A przecież zadłużenie to nie tylko sam kredyt, ale także koszty jego obsługi, czyli odsetki od niego. Wreszcie, zadłużamy się w obcej walucie.
Wysłaliśmy w tej sprawie zapytania do MON. Resort odpowiedział wymijająco, że Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, resorty obrony i finansów oraz Bang Gospodarstwa Krajowego ściśle współpracują.
Zaciąganie na rzecz FWSZ kredytów i pożyczek pozostaje w kompetencji BGK. Jednocześnie warunki finansowe obejmujące parametry ekonomiczne kredytów lub pożyczek wymagają uprzedniej akceptacji Ministra Finansów. Biorąc powyższe pod uwagę, instytucją właściwą do udzielenia odpowiedzi w przedmiotowej sprawie jest Bank Gospodarstwa Krajowego - odpowiedział MON.
Raty do spłaty
Jeśli informacje koreańskich dziennikarzy się potwierdzą, czeka nas długie spłacenie pożyczek. I to rozłożone nie na miesiące czy lata, o czym mówi były dowódca Wojsk Lądowych, gen. Waldemar Skrzypczak. Warto przypomnieć, że był on też wiceszefem MON, odpowiedzialnym za modernizację armii. Czyli także za zakupy sprzętu wojskowego.
To jest niesamowite. O co chodzi z tymi długami? Jak długo jeszcze będziemy zaciągali kredyty i nie wiedzieli na co one idą? Trzeba mieć jakiś umiar bo w tym tempie zaraz będziemy Wenezuelą. Spłaty tych kredytów pogrążą nas na pokolenia. To są dekady spłacania - mówi oficer.
Wskazuje również coś innego. Wobec dużych zakupów i wydatkowania publicznych środków, opinia publiczna powinna poznać przynajmniej część szczegółów. Choćby realne kwoty kredytów i to, na jakich warunkach ich Polsce udzielono.
Co my za to będziemy mieli? Jakie technologie dostanie polski przemysł? Co dostaniemy w zamian i co zastawiono w zamian? - mówi gorzko Skrzypczak.
Strategia negocjacyjna?
A może, jak sugeruje niezależny publicysta ds. obronności Tomasz Leśnik, to jeszcze inny przypadek? Wskazuje on, że przecieki, które pojawiają się w mediach mogą być części szerszej strategii i są ściśle kontrolowane.
Pytanie czy wycieki w prasie koreańskiej nie mają jakiegoś związku z negocjacjami co do warunków kredytowania? Mam nadzieję, że nasi negocjatorzy, ludzie z Ministerstwa Finansów, Banku Gospodarstwa Krajowego itp., a nie z MON, rozumieją to. Co z kolei rodzi we mnie iskierkę nadziei na to, że te warunki, o których mowa będą znośne - mówi o2.pl Leśnik.
Dodając zarazem, że biorąc pod uwagę to, ile sprzętu chcemy kupić, co Koreańczycy linie kredytowe otworzą nam z chęcią. Nawet, jeśli warunki samego kredytu nie będą dla nich najbardziej korzystne, to i tak odbiją to sobie na tzw. LCC. LCC to Life Cycle Cost - "koszt cyklu życia" czyli wszystko to, co będzie naddatkiem do zakupu. Eksploatacja, części zamienne, szkolenia, amunicja itp. To właśnie te elementy stanowią od 65 do nawet 75 kosztów całego zakupu.
Zakupy paradowe
Wreszcie, jest ostatni aspekt: brak alternatywy pozyskiwania środków. Zakupy, które robimy kupując sprzęt nie w ramach przetargów lub współpracy z innymi krajami, ale "z półki", co przekłada się na wzrost kosztów. A alternatyw dla kredytów brak. To artykułuje z kolei były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, gen. br. rez. Mirosław Różański.
Od dwóch lat obserwujemy dziwne działania państwa w związku z pozyskaniem środków unijnych, w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Tam są też zapisane środki na modernizację przemysłu, również zbrojeniowego. Gdyby rządzący nie myśleli tylko w perspektywie parady na 15 sierpnia, to rozpatrzyliby inne opcje. Rządzący tracą kontrolę nad tym jakie to jest obciążenie dla państwa czy społeczeństwa, chcą tylko zademonstrować jak to dbają o siły zbrojne, ale może się to odbić niekorzystnie na finansach - mówi o2.pl.
Generał przypomina, że podczas niedawnej debaty portalu Defence24 szef sejmowej komisji obrony, Michał Jach mówił wprost, że kupujemy sprzęt na "tu i teraz". Wywoływało to, jak dodaje gen. Różański, "pewną falę euforii" zakupowej. Wśród polityków, dziennikarzy i ekspertów. Teraz, jak ocenia, pojawia się w tym gronie refleksja na temat tego co kupujemy, w jakiej cenie i z jaką jakością.
Księgowość = kreatywność
Wątpliwości ma także analityk finansowy i ekonomista, Piotr Kuczyński. Analityk rynków finansowych Domu Inwestycyjnego Xelion przekonuje, iż clou problemu leży w żonglowaniu pojęciami zadłużenia i deficytu.
Te wydatki nie wchodzą w ramy deficytu, bo finansowanie modernizacji armii zostało wyrzucone poza budżet. I nawet jeśli nie zwiększa to deficytu, to zwiększa zadłużenie państwa polskiego. To jest, nie bójmy się tego powiedzieć, kreatywna księgowość - mówi o2.pl analityk.
Dodaje, że problem tkwi w tym, iż zadłużenie Polski – 1,5 biliona zł, około 50 proc. PKB – uznawane jest na świecie za stosunkowo niewielkie. Wszystkie kraje świata zadłużają się na potęgę, jak przekonuje, na potęgę. Zatem i Polskę stać na zaciągnięcie kolejnego długu. Pytanie czy stać nas na jego spłacenie? Bo kredyty, jak podsumowuje, mają do siebie tę niezręczność, że trzeba będzie je spłacić. I to spadnie na barki naszych dzieci, a może nawet i wnuków.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.