Co przedstawia udostępnione w sieci zdjęcie? Internauta porównał kupione w Toruniu botwiny. Roślina po lewej stronie (zdecydowanie mniejsza) pochodzi z dyskontu i kosztowała 2,99 zł.
Ta z prawej sprzedawana jest w lokalnym sklepie warzywnym, kosztuje 4 złote, ale jest bardziej okazała.
Ja rozumiem, że inflacja i w ogóle, ale... - zaczął wpis.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po lewej stronie zdjęcia pokazał botwinkę z dyskontu, po prawej - lokalnego warzywniaka.
To po lewej kosztowało 2,99 zł, a z okolicznego warzywniaka 4 zł. Jestem oniemiały... Kochani, szukajcie takich perełek - pisze internauta prowadzący osiedlowy profil na Facebooku "Mokre na co dzień".
Komentujący wskazują, że to nie jest pierwszy raz, gdy duże sieci handlowe stosują sztuczki na wielkości warzyw i owoców. Chociaż produkty spożywcze wydają się tańsze, to jednak ich objętość odbiega od konkurencji z targowisk czy małych, lokalnych sklepów.
Czytaj także: Wydało się. Rząd przygotował niespodziankę dla seniorów
To, co sprzedają markety jeśli chodzi o warzywa to tzw. odrzut czy 2 klasa. Wystarczy wejść do małego warzywniaka lub podjechać na giełdę towarową co ja bardzo często robię i mamy porównanie wyglądu i smaku - zauważa jeden z internautów.
Czytaj także: Poszła z awizem na pocztę. Przykra sytuacja w Gdańsku
Robiąc zakupy warto spojrzeć nie tylko na cenę jednostkową danego towaru, ale też przeliczenie jej na kilogram. Dzięki temu jesteśmy w stanie sprawdzić, czy rzeczywista cena jest tak atrakcyjna, jak pozornie wygląda.
Warto zwrócić uwagę też na pochodzenie roślin (im dłuższą drogę musiały przebyć, tym są mniej świeże), ich jakość i wygląd. Wszystko to składa się na opłacalność danego zakupu.