Zakopane jak co roku w okresie ferii zimowych jest odwiedzane przez turystów. Wielu z nich wybiera się na Krupówki, najważniejszą w mieście, gdzie ruch jest naprawdę spory.
Turyści mają tam noclegi, korzystają z usług restauracji, kupują lokalne produkty i pamiątki. Wśród zwiedzających są rodziny z dziećmi.
Być może dlatego jeden z czytelników "Tygodnika Podhalańskiego" postanowił tak ostro zareagować na to, co zobaczył w jednej z drogerii przy Krupówkach.
Zobacz też: Górale załamani. Oto co się dzieje w Zakopanem
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszedł na Krupówki. "To czysta pornografia"
Oburzony klient zaalarmował "TP", iż w jednej z drogerii sieci Rossmann, nieopodal Sanktuarium Świętej Rodziny sprzedawane są wibratory. - To skandal. To czysta pornografia. Jestem oburzony, że na te rzeczy mogą patrzeć dzieci. Co więcej, że dzieci mogą sobie te urządzenia kupić. Przecież to powinno być sprzedawane w sex-shopach - napisał czytelnik.
Jak dodał, sklep powinien mieć zasłonięte witryny. Z opisu klienta wynika, że wszystko było "na widoku". Jego zdaniem urządzenia powinny zostać schowane do czarnych pudełek, by dzieci nie mogły dokładnie zobaczyć, co kryje się w środku.
Rossmann tłumaczy się z wibratorów
Na te doniesienia bardzo szybko zareagowała sieć drogerii Rossmann. "Tygodnik" wysłał zapytanie o sprzedać wibratorów. Jak wynika z nadesłanej odpowiedzi, wibratory są w ofercie Rossmanna, podobnie jak wielu innych placówek handlowych.
Ustawione są wysoko na półce, tak by mogła po nie sięgnąć osoba dorosła. Dzieci do 13 roku życia nie mogą same robić zakupów, bo nie mają osobowości prawnej. Oczywiście personel sklepu może zrobić wyjątek i sprzedać dziecku np. batonik, ale nie powinien sprzedać wibratora - wyjaśniła Agata Nowakowska, rzecznik prasowy Rossmann SDP.
Rzeczniczka odniosła się także do zarzutów dotyczących pornografii. Jak stwierdziła, zgodnie z definicją "jest to pokazywanie rzeczywistych lub symulowanych czynności seksualnych oraz narządów płciowych podczas takich czynności". Dlatego w tym przypadku przedstawicielka Rossmanna nie dostrzega tutaj próby "promocji pornografii".