Rozgłośnia przytacza bardzo niepokojące słowa dyrektorów polskich szkół. - Ile mamy na koncie? Takim wirtualnym - zero. A raczej minus 30 tysięcy - przekazał Marcin Józefaciuk, wicedyrektor Zespołu Szkół Rzemiosła w Łodzi.
Właśnie 30 tys. zł placówka ma do zapłacenia za ogrzewanie wody. - Dotychczas te opłaty były kilkakrotnie niższe - dodał wicedyrektor. I zaznaczył jednocześnie, że zapłacić trzeba do 14 lutego. A nie ma z czego.
Został już wysłany wniosek do miasta o zwiększenie planu budżetowego. Pewnie dostaniemy zgodę, ale mogą to zrobić radni na sesji, więc musimy czekać na najbliższe posiedzenie - spostrzegł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podwyżki cen prądu, gazu czy opału sprawiły, że w szkolnych budżetach zostaje coraz mniej pieniędzy. Niestety, nie starcza już środków na mniejsze potrzeby, jak choćby drobne remonty, papier ksero czy środki czystości.
A to nie są fanaberię, to nie są wille. Chodzi po prostu o to, żeby dzieciaki uczyły się w godnych warunkach - zapewnił Józefaciuk.
Wypowiedzi dyrektorów są wręcz porażające. - Na co brakuje? Na wszystko - mówią, cytowani przez radiozet.pl.
Na co brakuje pieniędzy w szkołach?
O potrzebach swojej szkoły opowiedział dyrektor III LO w Lublinie Grzegorz Lech. - Marzy nam się sala gimnastyczna z prawdziwego zdarzenia. Obecna sala to prowizorka, jest mniejsza niż boisko do piłki siatkowej - zaznaczył.
Ale też nie ma na tonery do drukarek, nie mówiąc o papierze, toaletowym czy do ksero, który kosmicznie podrożał. Wszystkie inwestycje są zamrożone - dodał Lech, ujawniając, że szkole brakuje pieniędzy nawet na papier do ksero.