Od jakiegoś czasu na maśle można zobaczyć zabezpieczenia antykradzieżowe. Białe naklejki wykorzystuje się choćby w Kauflandzie. Jest to bez wątpienia jeden z symboli drożyzny. Zdesperowani klienci kradną już nawet podstawowe produkty spożywcze.
Nad rekordowymi cenami masła pochylił się "Fakt". Kostka tego produktu kosztuje nawet... przeszło 12 złotych! Tyle trzeba płacić między innymi za "Kraszewskie" 82 proc. z Łódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej.
W sklepach osiedlowych w Łodzi ceny masła oscylują w granicach 8-10 zł. Za "Irlandzkie" trzeba zapłacić aż 12 zł.
Na półkach jednego z wrocławskich sklepów, dostrzegliśmy "Masło Wiejskie" 83 proc. z Piątnicy. I kolejny szok, bo standardowa, czyli 200-gramowa kostka kosztuje aż 11,49 zł - relacjonuje tabloid.
W Gdańsku za "Masło Polskie" od Mlekovity trzeba zapłacić 9,99 zł. Cztery grosze tańsze jest masło "Łaciate". "Osełka Górska" (300 g) to natomiast wydatek na poziomie 16,95 zł.
"Gostyńskie masło" można nabyć za 9,49 zł. Tutaj jednak pojawia się haczyk. Postanowiono bowiem "odchudzić produkt". Z 250 zrobiło się 200 g. "Zostawiając starą gramaturę, musielibyśmy podnieść cenę" - wyjaśniła Spółdzielnia Mleczarska w Gostyniu za pośrednictwem Facebooka.
Wojna w Ukrainie a cena masła
Ekonomista z banku Credit Agricole Jakub Olipra podkreślił w rozmowie z "Faktem", że pierwszym powodem silnie rosnących cen masła i innych produktów mlecznych jest kwestia produkcji mleka na świecie, która niestety nie nadąża za popytem.
Drugą przyczyną są drożejące alternatywy masła. Konsumenci muszą więcej płacić za margarynę i inne tłuszcze, bo Ukraina była jednym z najważniejszych dostawców oleju słonecznikowego. Efekt wojny jest bardzo widoczny w kategorii "oleje i tłuszcze" - dodał Olipra, który specjalizuje się w sektorze rolno-spożywczym.