Jak informują lokalne media, w Lesznie nie ma miejskich żłobków. Rodzice korzystają więc z tych niepublicznych (jest ich jedenaście), ale mogą przy tym liczyć na dotację od miasta w wysokości 656 złotych na dziecko miesięcznie (w przypadku rodzin korzystających z Karty Leszczyńskiej Rodziny Wielodzietnej to nawet 956 złotych miesięcznie).
W ubiegłym roku miasto przeznaczyło na dotacje do żłobków 4,5 miliona złotych. W tym roku, według szacunków, może to być nawet 4,8 miliona złotych.
Pieniądze mają trafiać do rodziców dzieci mieszkających w Lesznie (okoliczne gminy nie dotują żłobków), ale kontrola przeprowadzona w jednym ze żłobków wykazała, że niektórzy rodzice mają sporo na sumieniu...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszystko zaczęło się od tego, że podczas analizy dokumentów kontrolujący natrafili na dwoje dzieci o różnych nazwiskach, które miały taki sam adres zamieszkania. Dokonaliśmy więc losowej kontroli dziesięciu adresów wskazanych przez rodziców, okazało się, że żadne zgłoszone dziecko tam nie mieszkało — poinformował prezydent Leszna Łukasz Borowiak, cytowany przez portal elka.pl.
Krótko mówiąc - kontrola wykazała, że rodzice podali fikcyjne adresy, żeby otrzymać dopłatę.
Kombinatorstwo rodziców rozsierdziło prezydenta miasta.
To czysta patologia, rodzice poświadczają nieprawdę, podatki płacą w innych miejscowościach i wyciągają ręce po pieniądze podatników Leszna — grzmi Borowiak w rozmowie z lokalnym portalem.
Prezydent zapowiedział podjęcie zdecydowanych działań, by ukrócić nieuczciwe praktyki rodziców. Niewykluczone, że sprawa zostanie skierowana do prokuratury. Co więcej, urzędnicy zamierzają występować do rodziców o zwrot dotacji.
W planach jest również wprowadzenie zmian w ''żłobkowej'' uchwale. Prezydent Leszna chce, żeby z dotacji korzystały wyłącznie dzieci zameldowane w mieście.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.