Ceny nad polskim morzem potrafią być niskie, co udowadnia smażalnia w Świnoujściu i wieczór spędzony przez naszych czytelników przed telewizorem i meczem Euro. Były i ryby - w tym dorsz, i alkohol, który zawsze mocno podbija ceny.
Za smażonego dorsza i karmazyna (po 350 gramów) nasi czytelnicy zapłacili w sumie 36 zł. Do tego drinki za 34 złote i dwa duże piwa po 10 zł sztuka.
Nie można również zapomnieć o frytkach i zestawie surówek. Za nie przyszło wyłożyć łącznie 23 złote. W połączeniu z małą butelką wody wychodzi 116 złotych na dwie osoby za jeden mecz Euro 2020.
W sieci tymczasem furorę robią "paragony grozy" znad morza. Wynika z nich, że za dorsza z frytkami i surówką trzeba zapłacić nawet 76 złotych. Reporter WP wybrał się do Krynicy Morskiej, aby zrobić test. Kupił trzy takie same zestawy obiadowe w trzech różnych smażalniach. Efekt? Cena niemal tego samego zestawu różni się od siebie nawet o 11 złotych.
Jadłeś nad polskim morzem? Zdziwił cię paragon? Wyślij go przez dziejesie.wp.pl.
Ryb i tak nie powinniśmy jeść zbyt często
Co ciekawe, dwa lata temu naukowcom udało się wykryć w bałtyckich rybach substancje pochodzące ze starej broni chemicznej, zatopionej w Bałtyku po II wojnie światowej. W wodach Bałtyku mamy też pod dostatkiem: dioksyn, rtęci, polichlorowanych bifenyli, substancji rakotwórczych, mutagennych i neurotoksycznych. Wniosek?
Ryby z Bałtyku powinniśmy jeść raz w tygodniu. - Organizm musi mieć czas, by się z tego oczyścić - prof. Jacek Bełdowski. Tym samym ograniczanie spożywania ryb może oprócz oszczędności przynieść nam również lepsze zdrowie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.