Ledwo ruszył rok szkolny, a dyrektorka jednej ze szkół podstawowych w Zielonej Górze powiadomiła policję, że skradziono laptopy, które miały służyć dzieciom podczas nauki.
Jak się okazało, pracownicy szkoły nie mogli doliczyć się ośmiu laptopów! Wartość skradzionego sprzętu wyceniono na ponad 20 tys. złotych. Sprawą zajęli się kryminalni z II Komisariatu w Zielonej Górze.
Funkcjonariusze przeanalizowali okoliczności i zabezpieczyli dokumentację wraz z numerami seryjnymi skradzionych komputerów. Podejrzenie padło na 42-letnią pracownicę z działu obsługi szkoły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szukała dodatkowego zarobku
Podczas pierwszych przesłuchań 42-latka nie przyznawała się do winy. Zmieniła zdanie, gdy zrozumiała, że zebrane dowody są wystarczająco przekonujące.
Pracownica szkoły przyznała, że wpadła w kłopoty finansowe. Postanowiła więc, że będzie wynosić laptopy ze szkoły i sprzedawać je w lombardach. Jak się okazało — za bezcen.
Z jej relacji wynikało, że wykorzystując wakacje, wynosiła codziennie po jednym laptopie. Kradzieże tłumaczyła swoimi problemami finansowymi. Opowiedziała, że wart ponad 2 tys. laptop sprzedawała w lombardach po kilkaset złotych - czytamy w komunikacie zielonogórskiej policji.
42-latka nie poprawiła swojej sytuacji, w dodatku wpadła w jeszcze większe tarapaty. Usłyszała zarzuty kradzieży, za co według kodeksu karnego grozi jej kara od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności.
Co więcej, skradzionego sprzętu nie udało się odzyskać, a kobieta będzie teraz musiała naprawić szkodę z własnych środków. Jak informuje zielonogórska komenda, zatrzymana 42-latka nie była nigdy wcześniej notowana.