16 milionów! Tyle trzeba zapłacić żeby zamieszkać w "wiszącej willi" w Sea Towers w Gdyni. Prawie 400 mkw i dwa tarasy położone na wysokości 100 metrów nad ziemią. Widok z 32 piętra zapiera dech w piersiach - Bałtyk, Zatoka Gdańska i Półwysep Helski z gwarancją, że nic już tej panoramy tu nie zasłoni.
Apartament podzielony jest na trzy części - prywatną, gościnną i dzienną. Strefa prywatna to przestronna sypialnia połączona z łazienką, gdzie znajduje się wanna i duża, szklana kabina prysznicowa. Trudno tu jednak mówić oddzielnych pokojach, mieszkanie charakteryzuje otwarta przestrzeń. Choć po drodze nie ma podziału pomieszczeń ścianami, ten kto pracuje w gabinecie, nie będzie widział, tego, co dzieje się w salonie.
Nie powiedziałbym, że apartament podzielony jest na pokoje, bo nie ma tu ścian. Raczej nazwałbym to wydzielonymi strefami na otwartej przestrzeni - mówi nam osoba zajmująca się sprzedażą penthouse'u.
Mieszkanie jest na tyle duże że jeśli zostawi się telefon na jednym końcu mieszkania, a będzie się na drugim, to gdy zacznie dzwonić, nie zdąży się do niego dobiec. O ile, w ogóle się go usłyszy - powiedział nam agent nieruchomości.
Część gościnna z kolei niesie ze sobą elementy azjatyckie, a w salonie czuć ducha Oceanii i Australii. Motywem przewodnim w mieszkaniu są podróże. Jego dopełnieniem są cenne ozdoby takie, jak oryginalne, mauryckie bożki, rzeźba Boga Tęczy. Nic nie znalazło się tam z przypadku, a oryginalność i unikalność dekoracji potwierdzają odpowiednie certyfikaty. Jeden ze stołów zrobiony jest z najbardziej ekskluzywnego na świecie drewna kauri, które w tym przypadku liczyło sobie ponad 2 tys. lat!
Taki penthouse to nie jest mieszkanie, które da się kupić łatwo w naszym kraju. Decyduje o tym niepowtarzalne położenie 7 m od linii brzegowej, czy fakt, że w żadnym innym mieszkaniu w Polsce tarasy nie są położone na tak wysokiej kondygnacji. Jednak takie marzenie słono kosztuje, bo aż 16 milionów.