Wysokie ceny energii odbijają się na niemal każdej polskiej branży. Wielu Polaków powoli przestaje być stać na utrzymanie swoich domostw, nie mówiąc o przedsiębiorstwach. W zimie wcale nie będzie lepiej. Do listy zagrożonych biznesów dołącza hodowla zwierząt. Głos w tej sprawie zabrał Paweł Podstawka, prezes Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj.
Ceny prądu dobijają hodowców zwierząt. Jak informuje specjalista, utrzymanie odpowiednio wysokich temperatur na przykład w kurnikach jest koniecznym warunkiem do hodowli zwierząt. Nieistotne czy do ogrzewania użyjemy gazu czy prądu. Przez rosnące ceny energii właściciele ferm decydują się na ograniczenie ilości hodowanych zwierząt.
Ceny prądu tak nas dobijają, że praktycznie większość hodowców zastanawia się czy wstawiać kurczaki na fermę. Bo nie będą ich w stanie ogrzać - mówi Podstawka w rozmowie z "Polsat News".
Śmierć kurczaków w męczarniach. Rachunki dobijają hodowców
Mężczyzna zaznacza, że w przypadku braku energii lub bardzo niskich temperatur, zwierzęta będą umierały w męczarniach. "To oznaczałoby dla nich śmierć w męczarniach. Pytanie, kto za to weźmie odpowiedzialność" - zastanawia się przedstawiciel hodowców. Jak poinformował, przedsiębiorcy oczekują pomocy od państwa, które powinno "działać szybko".
Problem dotyka nie tylko hodowców zwierząt, ale również producentów jaj. Zimą w sklepach możemy odczuć braki nie tylko mięs, ale też jajek, a co za tym idzie makaronów. Kolejnym scenariuszem jest znaczący wzrost cen tych produktów, o czym w sierpniu ostrzegała Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz. Jej przedstawiciele twierdzą, że możliwy jest wzrost cen nawet o kilkadziesiąt procent.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.