Angelika Pitoń, dziennikarka "Gazety Wyborczej" w sam środek długiego sierpniowego weekendu, ruszyła w Tatry. Kobieta spędziła tam trzy dni. W planie wycieczki były głównie popularne trasy górskie.
Wraz z towarzyszącymi jej osobami, nocleg zaplanowali w obleganym Murowańcu.
Schronisko Murowaniec przywitało nas widokiem niczym z wiejskiego festynu: po prawej drewniane stoły i ławy, po lewej - kegi z piwem i budka przykryta dużym parasolem reklamującym popularną markę browarniczą, do której ustawia się spora kolejka ciągnąca się aż głównego wejścia do budynku - relacjonuje na łamach "Wyborczej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następna kolejka ustawiła się do toalet, które były płatne. "Przy wejściu ustawione są nawet bramki i strażniczka, by nikt nie mógł niepostrzeżenie skorzystać z łazienki, nie płacąc - podkreśla.
O 14 pierogi już "wyszły", turyści więc proszą o zupę pomidorową (18 zł), kotlet schabowy (27, do tego trzeba doliczyć frytki za 18 i surówkę za kolejne 9 zł), leczo, ryż z jabłkami, barszcz ukraiński, kwaśnicę, do wyboru jest nawet pizza (od 38 zł). Popularny zestaw szarlotka i kawa to wydatek rzędu prawie 30 zł - informuje.
Z kolei za dużą butelkę wody trzeba zapłacić 11 zł. Tyle samo kosztuje 0,5 l pepsi, a piwo 6 zł więcej.
Czytaj także: Zdjęcia zalewają sieć. Szał na kartki w Tatrach
Schronisko Murowaniec zostało okrzyknięte luksusowym
Jak dalej pisze, Angelika Pitoń w swoim artykule, schronisko Murowaniec tuż przed pandemią przeszło ogromną metamorfozę. "Po tym jak we wrześniu 2019 trafiło w ręce nowych właścicieli, dwójki kuzynów Michała Postupalskiego i Andrzeja Szatkowskiego, zostało okrzyknięte luksusowym" - czytamy.
Korzystający z tego miejsca mogą m.in. wypożyczyć gitary, wynająć górski apartament: 4-osobowy dwukondygnacyjny "szałas" z prywatną łazienką, 46-calowym telewizorem, a nawet szafką utrzymującą odpowiednią temperaturę butelek z winem.
Koszt takiej przyjemności to, bagatela, 1100 złotych za jedną noc. Jak usłyszeliśmy w schronisku, miejsca zarezerwowane są do końca października, z pojedynczymi wolnymi nocami w międzyczasie - informuje.
Kobieta wraz z towarzyszącymi jej osobami zdecydowali się na jedną z najtańszych opcji. "Wyciągamy portfele: 110 zł/os. za nocleg w największym, 10-osobowym pokoju, kolejne 20 zł za pościel, 5 zł za ręcznik. Spanie na ziemi, z własnym śpiworem? Tu jest to niemożliwe" - pisze.