Na początku sięgnął o ponton w kształcie kraba, który kosztował 75 zł. I jeszcze był opatrzony hasłem "super cena". Większa plastikowa łopatka kosztowała 30 zł. Pierwszy z brzegu plecak okazał się kosztować... 185 zł.
Czemu to jest takie drogie? - spytał zaskoczony youtuber jedną ze sprzedawczyń, gdy wymieniła mu ceny malutkich pluszaków (od 35zł do 45 zł).
Oj nie ja ustalam ceny - odpowiedziała speszona sprzedawczyni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Im jesteśmy bliżej molo, tym ceny muszą wzrastać - przyznał youtuber.
Niewiele dalej trafił na budkę z lodami, gdzie tzw. lody amerykańskie kosztowały kolejno 11.80 (mała porcja), 13.80 zł (średnia porcja) oraz 14.50 (duża porcja). Nieco taniej kosztują zwykłe lody na gałki, czyli 7,80 zł za porcję. Za słodkie gofry tym bardziej trzeba było "słono" zapłacić. Gofr z owocami i bitą śmietaną kosztował 22.50 zł. Za szejka trzeba było z kolei zapłacić 18 zł.
Magnesy ładne, dobrze wykonane. Podobają mi się... Po raz pierwszy w tym filmie cena współgra z jakością - relacjonował Dymitr, oglądając magnesy.
W kolejnym punkcie małe lody kosztowały 11,90, średnie 13,90 a duże 15,90. Szokowała jednak cena lodów w gałkach. Gałka tam kosztowała aż... 8.90 zł. Na następnym stoisku lody kosztowały już 7.80 zł. Na pytanie, skąd taka różnica na tak małej przestrzeni, sprzedawcy również nie potrafili odpowiedzieć.
Youtuber dojrzał kartę jednej z restauracji i zaczął ją studiować. Kawa americano kosztowała tam 12 zł a americano z mlekiem 14 zł. Sok świeżo wyciskany kosztował 21 zł a piwo... aż 18 zł.
Kołobrzeg to czwarty największy nadmorski kurort w Polsce. Miasto liczące 43 tys. mieszkańców. To jest dosyć duża miejscowość więc ceny też być może przez to będą zwyżkowały - relacjonował Dymitr.
Nie da się wyjechać nad polskie morze i nie wydać dużych pieniędzy
Zdaniem youtubera niemożliwym jest wyjazd nad polskie morze bez wydania fortuny.
Najtańszy obiad kosztował 50 zł. Rodzina 2+2 to już jest dwie paki. Z piciem to już 260 zł. Za jeden obiad zaznaczam! - wyliczał Dymitr.
Spotkał swoich fanów - małżeństwo z dzieckiem, którzy przyznali, że na dzień wakacji przeznaczają 200 zł ale to nie wystarcza.
Na koniec Dymitr postanowił spróbować jedzenia w jednej z restauracji. Udało mu się trafić na tzw. happy hour, dzięki któremu zarówno za jedzenie, jak i picie, zapłacił znacznie mniej. Youtuber wyznał, co powiedział mu pracownik lokalu.
Zostało wymyślone happy hours, żeby przyciągnąć ludzi. Bo normalnie tych ludzi nie ma. Razem stwierdziliśmy, że jest okrutnie drogo - przyznał Dymitr.
W komentarzach internauci zgodnie przyznają, że większość osób jeździ na wakacje za granicę, bo na ceny nad polskim morzem zwyczajnie ich nie stać.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.