"Cześć tato, to mój nowy numer, spadł mi telefon i się rozwalił, napisz do mnie na whats app" - tak brzmiał SMS, którego z nieznanego numeru otrzymał mieszkaniec powiatu gostyńskiego (woj. wielkopolskie).
Syn poprosił go o pomoc. Mężczyzna stracił grube pieniądze
W kolejnych wiadomościach rzekomy syn przekonywał, że ma zablokowany rachunek bankowy na 48 godzin, w związku z czym nie może dokonać płatności. Brzmi wiarygodnie, prawda?
Pewnie niejedna osoba uwierzyłaby, że jej dziecko potrzebuje pilnej pomocy i czym prędzej by jej udzieliła. Stosując tę perfidną metodę oszuści uderzają w czuły punkt - słabość rodziców do swojego potomstwa. Mieszkaniec pow. gostyńskiego także dał sę nabrać.
Czytaj także: Atak na polskim Facebooku. Jest specjalny apel
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Wkładają je za wycieraczki aut. Strażnicy: "to przynęta"
Mężczyzna był przekonany, że rozmawia z synem i przelał na wskazane w korespondencji konto 3 tys. zł. Po dokonaniu transakcji "syn" poprosił o przelanie kolejnych 900 zł. Wtedy mężczyzna zaczął podejrzewać, że po drugiej stronie telefonu wcale nie znajduje się jego dziecko.
W końcu zadzwonił na prawdziwy numer syna. Chłopak odebrał i nie krył zaskoczenia relacją ojca. Zapewnił, że telefonu nie zmienił, ani nie pisał do taty żadnych podejrzanych SMS-ów.
Stało się jasne, że mężczyzna został oszukany. Poszkodowany zgłosił sprawę na policję, ale niestety krętacze nie zostali jeszcze namierzeni. Przy okazji nagłośnienia tego incydentu policjanci z KPP w Gostyniu zwrócili się z ważnym apelem do społeczeństwa.
Czytaj także: Oszustwa na "zły numer". Nowa praktyka przestępców
Jeśli nie jesteśmy pewni, że prośba o pożyczkę pochodzi od osoby, którą znamy - nie reagujmy pochopnie. Zawsze wcześniej zweryfikujmy, czy rzeczywiście o pieniądze prosi osoba, za którą podaje się wysyłający wiadomość. Ostrożność w tego typu sytuacjach uchroni nas przed utratą pieniędzy - wskazano w policyjnym komunikacie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.