Zarządzanie biznesem generującym milionowe, jeśli nie miliardowe przychody nie jest rzeczą łatwą. Nic więc dziwnego, że osoby, które się tym zajmują, poza wysokimi wynagrodzeniami otrzymują także ogromne ilości stresu. Te chcąc nie chcąc muszą czasem znajdować swoje ujście, co nierzadko kończy się skandalem.
Doskonale przekonał się o tym Mark Zuckerberg, który w czasie największego wzrostu Facebooka, przeżył kilka kryzysów wizerunkowych. Jednym z głośniejszych był ten w 2010 roku, kiedy to po wycieku danych, w złości wysłał on do pracowników maila z tytułem "proszę zrezygnuj".
Proszę tego, kto to ujawnił, o natychmiastową dymisję [...] Jeśli uważasz, że wyciek wewnętrznych informacji jest kiedykolwiek właściwy, powinieneś odejść. Jeśli nie zrezygnujesz i tak dowiemy się, kim jesteś - mówiła treść maila od Zuckerberga jak podaje "The New York Post".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: FlixBus zostawił nocą 70-letnią kobietę w szczerym polu
Tak odnoszą się do pracowników inni miliarderzy
Z podobnego stylu zwracania się do swoich pracowników znany jest Musk czy Bezos. Szczególnie przypadek tego drugiego jest ciekawy, ponieważ jak sam wspominał, w rozmowie z pracownikami, kluczowy dla niego jest znak zapytania. Wysłany jako jedyny w wiadomości ma oznaczać pytanie "Czy możesz się temu przyjrzeć? Dlaczego tak się dzieje?".
Nieco mniej stanowczy, choć wciąż całkiem surowy w kontaktach z pracownikami jest dyrektor generalny Apple Tim Cook. Dał temu pokaz w 2021 roku, kiedy to po jednym z poufnych spotkań, któryś z jego uczestników przekazał do mediów tajne informacje.
Jak wiecie, nie tolerujemy ujawniania poufnych informacji [...] Wiemy, że przecieki dotyczą niewielkiej liczby osób. Wiemy również, że ludzie, którzy ujawniają poufne informacje, nie są tu mile widziani — cytuje maila Cooka, The Verge.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.