Jak zauważył w listopadzie "The Economist", przez pięć miesięcy kontrofensywy Ukraina zdołała przesunąć linię frontu tylko o 17 km, a jej przebieg podważył nadzieję Zachodu, że skuteczne wypychanie Rosjan z zajętych terenów. Cel przekonania Władimira Putina o niemożności wygrania konfliktu i zmuszenia go do negocjacji, również się nie powiódł.
Wojna z Rosją znalazła się w impasie i aby go przełamać, potrzeba byłoby wielkiego technologicznego przełomu, a na to się nie zanosi - przyznał naczelny dowódca ukraińskiej armii generał Wałerij Załużny.
Teraz w artykule w niemieckim serwisie informacyjnym Die Welt stwierdzono, że Załużny nie był zwolennikiem przesadnej, totalnej letniej kontrofensywy pancernej w 2023 roku. On sam wolałby, aby stało się to w 2024 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Portal posuwa się nawet do stwierdzenia, że ukraiński dowódca został do tego zmuszony przez polityków - częściowo jego własnych, ale głównie krajów zachodnich, które chciały natychmiastowego zwrotu z inwestycji w dostarczaną przez siebie broń i amunicję.
Załużny nigdy nie był zwolennikiem rozpoczęcia ofensywy, ponieważ nie widział szansę na sukces bez wystarczającego wsparcia powietrznego i zgodził się na to jedynie ze względów politycznych - podkreśla Nico Lange, były szef sztabu Ministra Obrony Niemiec.
Powściągliwość Załużnego była uzasadniona, ponieważ Rosja wyciągnęła wnioski z błędów i po nieporadnej armii z początku wojny w 2022 roku nie ma już śladu.
Rok zwycięstwa dla Ukrainy?
Nasi wschodni sąsiedzi podejmą w 2024 roku jeszcze jedną próbę kontrofensywy. Armia już zwróciła się o zmobilizowanie dodatkowych 450-500 tys. osób.
Oprócz broni, którą Kijów dotychczas już otrzymał, 6 grudnia Wołodymyr Zelenski przekazał USA listę życzeń dotyczącą broni, która według Reutersa obejmowały dodatkowe systemy obrony powietrznej, samoloty myśliwskie, helikoptery szturmowe Apache, czołgi Abrams, drony i amunicję.
Chociaż Kongres Stanów Zjednoczonych w dalszym ciągu blokuje kolejne poziomy pomocy na dużą skalę, Ukraina otrzymała na początku grudnia broń i sprzęt, w tym amunicję do HIMARS i artylerię 155 mm, o łącznej wartości blisko 200 milionów dolarów.
Co ważne, zmieniła się także strategia walki. Armia Ukrainy nie próbuje już utrzymać swoich pozycji, jak to miało miejsce w Bachmucie, dzięki czemu ograniczyła swoje straty wojskowe do minimum. Wszyscy na froncie oczekują już 2024 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.