Shrinkflacja oraz skimpflacja są ze sobą ściśle związane. To praktyki, które polegają na tym, że za tę samą lub często nieco wyższą cenę konsument otrzymuje coś gorszego jakościowo lub po prostu mniejszego. Producenci oraz sieci handlowe już od dłuższego czasu stosują taką praktykę. Czasami zmieniają skład swoich produktów i zmieniają składnik na nieco tańszy, jednak jeszcze częściej zaobserwować można zmniejszanie gramatury produktów. Przykłady?
Tabliczka standardowej czekolady ważyła 100 g. Obecnie na rynku coraz częściej pojawiają się takie o gramaturze 90 g lub nawet 80. Kiedyś kostka masła to było 250 gramów, a obecnie w sklepach łatwiej trafić na 170-gramowe kostki. Tak samo dzieje się z produktami, których ceny najbardziej gwałtownie poszybowały w górę przez inflację. Chleby również stały się mniejsze i droższe. Opakowania makaronów ze standardowych 500 gramów zostały zmniejszone do 400.
Producenci oraz sieci handlowe robią to w bardzo sprytny sposób. Regularnie, powoli, zmniejszają opakowania produktów i liczą na to, że nieświadomi konsumenci nie zwrócą uwagi na mniejszą gramaturę. Jednak jeszcze trudniejszym do wychwycenia przez klientów zjawiskiem jest zmiana jakości na gorszą.
Na problem zwróciła uwagę Katarzyna Bosacka, która pokazała na przykładzie musztardy marki Kania dostępnej w Lidlu, jak producent zmienił opakowanie. Teraz jest ono wyższe i wydaje się, że musztardy może być więcej. Jednak okazuje się, że gramatura produktu została zmniejszona.
Gorsza jakość produktów
Jedak alarmujące jest to, że jak podaje wyborcza.biz, klienci coraz częściej płacą za teoretycznie ten sam produkt, jednak jego jakość mocno się pogorszyła. Producenci oszczędzają na półproduktach, przez co spada jakość produktów. To zazwyczaj zmiana, którą konsumenci jeszcze trudniej zauważają, ponieważ niewiele osób czyta składy żywności, którą przyzwyczaiło się wkładać do koszyka.
Czytaj także: Ekologiczne opakowania z grzybów — czy zastąpią plastik?