Już 25 tys. osób zmarło w Polsce od początku listopada - wynika z informacji i analizy money.pl. Cmentarz Rakowiecki w Krakowie organizuje co 40 minut. Z kolei na wolny termin pochówku We Wrocławiu, Poznaniu i Zielonej Górze... czeka się już blisko tydzień.
Jest to listopad z największą liczbą zgonów od początku dekady. Od 2 do 8 listopada zmarło ponad 16 tys. osób. Średnio liczba ta dla każdego tygodnia roku wynosiła około 7-8 tys. W tym roku jest to wzrost aż o 113 proc.
To nie są tylko dane, to ludzkie historie - komentował w programie "Newsroom" w Wirtualnej Polsce minister zdrowia Adam Niedzielski.
W reakcji na rosnącą liczbę zgonów Ministerstwo Zdrowia zwróciło się do Państwowego Zakładu Higieny o analizę przyczyn rekordowej umieralności. Jak wynika z informacji money.pl, analiza PZH jeszcze się nie zakończyła.
Jak wynika z długoterminowej analizy money.pl, od 36 tygodnia 2020 roku (czyli od 31 sierpnia) do dziś urzędy stanu cywilnego wystawiły ponad 112,1 tys. aktów zgonu. W ubiegłym roku w tym samym czasie było to 75 tys. aktów zgonu. Nadwyżka wynosi więc już 37,1 tys.
Skąd ten nagły wzrost? W obecnej sytuacji nie trudno połączyć liczbę zgonów z pandemią koronawirusa. Adam Czerwiński, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego wyjaśnia przyczynę tegorocznych rozbieżności w porównaniu z minionymi latami.
Według Czerwińskiego problemem jest brak testowania zmarłych.
Zgon osoby, u której nie stwierdzono COVID-19 za życia, nigdy nie będzie figurował w oficjalnych statystykach jako zgon związany z tą chorobą - wyjaśnia ekspert PIE dla money.pl.
Czerwiński wspomina jeszcze drugi powód, który wpływa na tak wysoką liczbę osób zmarłych.
Są to zgony z powodu innych chorób spowodowane ograniczonym dostępem do opieki zdrowotnej i wysokim obciążeniem systemu ochrony zdrowia - mówi ekspert.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.