Jak pisze money.pl, najnowsze dane nie napawają optymizmem. Polaków ubywa w zastraszającym tempie.
479 tys. zgonów to absolutny rekord. Tak wielu z nas nie umierało od II wojny światowej. Powodem jest w tym przypadku koronawirus. Oprócz osób, które zmarły z powodu zakażenia, są jeszcze ci, którzy przez epidemię zostali pozbawieni dostępu do świadczeń medycznych. To tzw. ukryte ofiary wirusa.
Jak szacuje money.pl, ukryta liczba ofiar epidemii zbliżyła się do 50 tys. Nie miały testu, nie miały potwierdzonego wirusa, więc w statystykach COVID-19 ich nie ma. I nie będzie. Dlatego są to ukryte ofiary epidemii (co warto podkreślić - nie samego wirusa, a epidemii jako takiej).
Problem demograficzny nasila się tym mocniej, że rodzi się coraz mniej obywateli naszego kraju. W 2020 roku było to około 360 tys. Są to jednak szacunki. Oficjalne dane z Rejestru Stanu Cywilnego powinny pojawić się dopiero w ostatnich dniach stycznia.
Czytaj także: Okropne wieści z WHO. Jest naprawdę źle
Efekt? Liczba urodzeń jest najniższa od wielu lat, a liczba zgonów - najwyższa.
Wygląda więc na to, że populacja Polski zmniejszyła się w ciągu roku o ponad 100 tysięcy. W poprzednich latach było to odpowiednio 35 i 25 tys. na minusie. Z kolei w 2017 roku różnica między liczbą zgonów i urodzeń sięgnęła zaledwie tysiąca osób.
To olbrzymi problem dla gospodarki. Ujemny przyrost naturalny to nie tylko wyludnienie kraju, ale też starzenie się społeczeństwa. A to w perspektywie kilkunastu lat będzie oznaczało niewydolność systemu emerytalnego i niższe świadczenia dla seniorów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.