W większości dużych polskich miast działają już bożonarodzeniowe jarmarki. Imprezy przyciągają świąteczną, pogodną atmosferą i licznymi smakołykami, zniechęcają jednak cenami. Paragony grozy z jarmarcznych kramów dosłownie zalewają internet.
W Niemczech taniej niż w Poznaniu?
Utarło się ogólne przekonanie, że w strefie euro sytuacja wygląda jeszcze gorzej i z tego też powodu wiele osób rezygnuje z zimowych wypadów za granicę. Teorię tę próbuje obalić były prezes poznańskiego ZKZL i były kandydat na prezydenta Poznania Jarosław Pucek.
Chcecie coś zobaczyć? No to łapcie! Tak. Dobrze widzicie. Na jarmarku bożonarodzeniowym w Lipsku jest taniej niż w Poznaniu - Pucek napisał w poście na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jarosław Pucek uzupełnił wpis zdjęciami z odwiedzonego jarmarku. Jak widzimy, za grzane wino, czy najpopularniejszy jarmarczny napitek, w Lipsku trzeba zapłacić od 4 do 5 euro, to jest 17-22 zł. Z kolei gorąca czekolada kosztuje tam 3,5 euro (nieco ponad 15 zł), a kawa i herbata 3 euro (13 zł).
A jak prezentują się ceny jedzenia? Na niemieckim jarmarku porcja frytek kosztuje 4 euro, czyli ok. 17 zł. O euro droższe są kiełbaski w bułce. 7 euro kosztuje grillowana karkówka z cebulą (30 zł), a takiej samej cenie jest szaszłyk z kurczaka z bułką.
O cenach na jarmarku w Poznaniu pisze portal epoznan.pl. Jeśli chodzi o napoje, ceny są zbliżone do tych w Lipsku. Dla przykładu za grzane wino na poznańskim Placu Wolności trzeba zapłacić 18 zł, a za kakao 15 zł.
Ceny mięsa jednak rzeczywiście wydają się niższe w Niemczech. W Poznaniu szaszłyk kosztuje aż 49 zł, a z dodatkami nawet ponad 50 zł.
Przypomnijmy, że w Niemczech w 2023 roku płaca minimalna wynosi 12 euro brutto za godzinę (ponad 52 zł), a w Polsce 23,5 zł za godzinę.