W sobotę 25. czerwca w Parku Fontann w Warszawie odbyła się coroczna impreza "Wianki nad Wisłą". Całe wydarzenie nawiązywało do tradycji i obrzędów Nocy Kupały. Jest to słowiańskie święto związane z letnim przesileniem Słońca.
Obchodzone jest w czasie najkrótszej nocy w roku. I jak okazało się na miejscu, dla niektórych wciąż jest ono niezwykle ważnym dniem.
Kultura słowiańska, trzeba coś zobaczyć, pokazać, żeby dzieci pamiętały - mówiła jedna z obecnych kobiet dziennikarce o2, Karolinie Sobocińskiej.
My przychodzimy na "Wianki" co roku. To są Walentynki słowiańskie, więc tym bardziej - opowiadała z kolei inna, która na event przyszła z ukochanym.
Drożyzna onieśmieliła Warszawiaków. "10 zł za szklankę Coca-Coli"
Impreza odbywa się od 25. lat, z pominięciem panującej w latach 2020-2021 pandemii COVID-19. Co roku też nie brakuje atrakcji - w tym dobrego, "swojskiego" jedzenia i picia.
Niestety, jak się okazało, nie każdy mógł sobie na nie pozwolić. Choć sporadycznie pojawiły się głosy, że na takich imprezach ceny są wywindowane do góry i da się w miarę przyzwoicie zjeść, szybko pojawiły się też takie, które były całkowitym przeciwieństwem. Niektórych drożyzna mocno zaskoczyła.
Da się zjeść dobrze za przyzwoitą cenę - mówił dyplomatycznie dziennikarce o2 jeden z mężczyzn.
Moim zdaniem nie. Moim zdaniem ceny są bardzo wysokie. Wiadomo, że te ceny rosną, ale na przykład za małego pączka 10 zł? Dla mnie to jest przesada - skwitowała jego towarzyszka.
Niestety, nie tylko pączki były w absurdalnej cenie 10 zł. Okazało się, że tyle samo trzeba zapłacić za garść frytek wielkości dłoni, watę cukrową, popcorn czy... szklankę Coca-Coli.
Wszystko było pozamykane, więc w tym roku chyba wszyscy przedsiębiorcy chcą sobie odbić. 10 zł to trochę sporo jest, zwłaszcza że ziemniaki młode są teraz tanie - mówiła jedna z pań o cenach frytek.
Ceny niestety poszły do góry. Zaskakuje mnie szklanka Coca-Coli za 10 zł - dodała inna.
"Padłam z wrażenia jak usłyszałam cenę"
Niestety, jedzenie to niejedyna drożyzna, z jaką zetknęli się Warszawiacy podczas imprezy. Ci, którzy chcieli kupić sobie wianek z żywych kwiatów musieli liczyć się z ceną 90 zł.
Czytaj też: Małgorzata Ostrowska-Królikowska poszła na zakupy. Spotkania z tą osobą się nie spodziewała
Niestety, pandemia zmieniła wszystko, inflacja zmieniła, wojna zmieniła. Padłam z wrażenia, jak usłyszałam cenę wianka. Wzięłam swój z domu. Chciałam sobie żywy kupić, ale jak usłyszałam cenę to... Nie przygotowałam się na taką cenę - mówiła kobieta, która wraz z mężem przychodzi na event co roku od 25. lat.
Niestety, jak widać wszystko poszło do góry. Czy tę galopującą drożyznę da się jeszcze zatrzymać?
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.