Opozycja dąży do tego, by wybory prezydenckie były ogłoszone po 6 sierpnia. Jej przedstawiciele obawiają się, że w przypadku triumfu kandydata opozycji, wyniki mogą zostać podważone przez Sąd Najwyższy - zauważa "Fakt".
Ten rząd pokazał już, jak potrafi zorganizować wybory - stwierdził Bartosz Arłukowicz w "Debacie Dnia" w Polsat News.
Wyjaśnił też, dlaczego ustawa dotycząca wyborów tak długo znajduje się w Senacie. - Naprawiamy ustawę po to, żeby 38 mln Polaków mogło czuć się bezpiecznie i żeby wiedzieli, że jak oddadzą głos na Rafała Trzaskowskiego, to ktoś nie przerobi tego głosu na Andrzeja Dudę bądź nie wyrzuci karty do śmieci - przekazał.
Zobacz także: Rząd nie wyklucza stworzenia państwowej sieci sklepów. "Warzywniak plus"
Czytaj także:
Wybory prezydenckie. Arłukowicz bez ogródek
W wypowiedzi Bartosza Arłukowicza nie zabrakło bardzo mocnych słów. Mówił on chociażby o tym, że "wybory kopertowe 10 maja Jacka Sasina były planowane po to, aby w sposób prawdziwy lub nieprawdziwy doprowadzić Andrzeja Dudę do Pałacu Prezydenckiego".
Za grosz nie mam zaufania do tej ekipy rządzącej, która zajmuje się budowaniem własnych interesów - zaznaczył europoseł Platformy Obywatelskiej.
Kiedy odbędą się wybory prezydenckie 2020? Dokładnej daty głosowania wciąż nie ma. Obóz rządzący twardo dąży jednak do tego, by zorganizować wybory w dniu 28 czerwca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.