Polacy łapią się za głowy, patrząc na ceny w sklepach i nie tylko. A posłowie? Posłowie płacą za obiady niewiele więcej niż rok temu, kiedy ceny w sejmowej stołówce ujawniła posłanka Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira.
Zupa kosztowała wtedy 3 zł, drugie danie - 12 zł, a szklanka kompotu - 1 zł. Kawę można było nabyć natomiast za 4 zł, a ciastko za 5 zł.
"Fakt" donosi, że obecnie za talerz zupy trzeba zapłacić 5 zł. Drugie danie podrożało o złotówkę, a kompot o 50 gr. Kawa kosztuje 5,50 zł, tyle samo politycy płacą też za ciastko.
Podwyżki są zatem niewielkie. Parlamentarne uposażenia kształtują się na poziomie 12,8 tys. zł, więc takie ceny trudno uznać za wyzwanie dla polityków. To drobnostka.
Warto też przytoczyć kilka innych cen w sejmowej stołówce. Surówka kosztuje tam 5 zł, twarożek 200 g - 5 zł, a pasta jajeczna 200 g - 4 zł. Za coctail owocowy posłowie płacą od 6,50 do 9,50 zł, a za sałatkę z łososiem - 13 zł. Zestaw obiadowy (zupa, drugie danie i kompot) to wydatek na poziomie 18 zł.
W restauracjach dostępnych dla każdego Polaka trudno znaleźć takie ceny. Drożyzna mocno je podbiła i nie da się już zjeść za takie pieniądze, jak choćby rok temu.
Polacy oburzeni cenami w sejmowej stołówce
Rozmówcy "Faktu" są oburzeni tym, co dzieje się w sejmowej stołówce.
Taka tania stołówka powinna być dostępna dla wszystkich. To oburzające, że posłowie korzystają z tego typu przywilejów, skoro i tak ich dochody są dużo wyższe niż dochody przeciętnych Polaków - grzmi pani Krystyna z Poznania.
Do sejmowej stołówki wstęp mają parlamentarzyści i urzędnicy, a także goście odwiedzający parlament. Za jej prowadzenie odpowiada Kancelaria Sejmu.