Pan Krzysztof, którego historię przytacza dziennik "Fakt" na co dzień mieszka i pracuje w Wenecji, wybrał się na kilka dni do Krakowa, skąd pochodzi. Wyjazd był idealny, aż do momentu, gdy mężczyzna zdecydował się na chwile relaksu w eleganckiej kawiarni z widokiem na Kościół Mariacki.
Polak zamówił tylko wodę i tonik. Nie spodziewał się, że będzie musiał za to zapłacić 62 zł.
Mieszkam w Wenecji i takich cen nawet w kawiarni Florian na San Marco nie ma - napisał oburzony na swoim Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Właściciele powinni zejść na ziemię - grzmiał prezentując rachunek. - Szokujące ceny, paragon grozy - stwierdził i dodał, że jego noga w tym lokalu więcej nie postanie.
Z opublikowanego zdjęcia wynika, że tonik kosztował 25 zł. Z kolei za dzbanek wody mężczyzna musiał zapłacić 38 zł!
Paragon grozy z Krakowa. Internauci nie mają litości
Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. W komentarzach użytkownicy platformy wyrazili swoje oburzenie.
Tak się zastanawiam, czy Kraków jest jeszcze w Polsce, czy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - napisał jeden z włoskich znajomych pana Krzysztofa pod tym postem.
"Dramat, zgroza, szok", "Krzysztof, bo Polacy są bogaci w końcu dostają 800 plus", "Woda chyba z Lourdes", "Zwariowali", "Straszne! Wykreślamy na zawsze!" - dodawali kolejni.
Jedna z komentujących zwróci uwagę, że "woda powinna być obowiązkowa, bezpłatna". Podkreślmy, że jest to standardem w wielu kawiarniach i restauracjach na świecie.
Co ciekawe, w sieci można znaleźć więcej historii związanych z paragonami grozy z krakowskiej kawiarni. Na przykład jeden z internautów pisał o kawie za 30 zł i kanapce za 36,50 zł. Inny opublikował zdjęcie rachunku za trzy kawy irlandzkie. Zgadniecie, ile zapłacił? Otóż ta przyjemność kosztowała go 120 zł! - Ceny z kosmosu - komentują.