Vinted to platforma, która zrewolucjonizowała rynek sprzedaży wysyłkowej. Chcąc sprzedać jakiś przedmiot na Vinted, nie musimy się martwić o koszty związane z wysyłką i logistyką, bo te są minimalne, a do tego pokrywa kupujący.
Okazuje się jednak, że ta praktyka nie zawsze jest korzystna szczególnie dla kupujących. Przekonała się o tym jedna z klientek Vinted, która za pomocą popularnej platformy chciała kupić używaną książkę. Gdy zamiast niej, w paczce znalazła używane dziecięce klapki i parę śrubek, które chciała zwrócić, zaczęły się kłopoty.
Czytaj także: Vinted wprowadza nową opłatę. To prawie 50 zł
Okazało się, że przedmiot muszę odesłać na swój koszt - opowiada na łamach Gazety Wyborczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa wydała się jej o tyle bulwersująca, że kupując przedmiot za pomocą platformy Vinted, klientka miała mieć zapewnioną ochronę kupującego. Mimo to, w przypadku błędu po stronie sprzedawcy, to ona miała ponieść koszty zwrotu przesyłki.
Czytaj także: Zamówiła paczkę na Vinted. "To jest chyba jakiś żart"
Gdy kobieta skontaktowała się z przedstawicielami platformy sprzedażowej przedstawiając swój problem, ci odpisali, że może skontaktować się sama ze sprzedającym i poprosić by to on pokrył koszty wysyłki. Problem w tym, że nie odpisywał on na wiadomości.
Na takie problemy na łamach Gazety Wyborczej skarżą się tez inni użytkownicy platformy Vinted.
Kupiłam od jednej pani torebkę. Według pani torebka nie miała wad. Kiedy otworzyłam paczkę, wręcz się załamałam. Torba była w tragicznym stanie: zniszczona i brudna. Odesłałam torbę i niestety nie mogłam dogadać się ze sprzedającą, bo powiedziała, że nie poniesie nawet połowy kwoty wysyłki, więc wysłałam na swój koszt - żali się inna z klientek.