Kierowca lawety, rzeźnik, pracownik zakładu pogrzebowego, planista programów telewizyjnych i... pastor — to zawody, w których nie chcą pracować Niemcy. Co ciekawe, w każdym z nich można zarobić całkiem spore pieniądze, okazuje się jednak, że nawet atrakcyjne zarobki nie są wystarczającą zachętą.
Nie jest tajemnicą, że w Niemczech zarabia się lepiej niż w Polsce. Ta zasada dotyczy również kościołów — katolickich, jak i protestanckich. Mimo to u naszych zachodnich sąsiadów również brakuje duchownych.
W Niemczech największe pod względem liczby wiernych wyznania to katolicyzm oraz luteranizm. W obu przypadkach problemy są te same: odpływ rzeszy wiernych, brak duchownych. Według niemieckich mediów, do 2030 roku w obu dużych kościołach chrześcijańskich w Niemczech brakować będzie ok. 14.000 księży i pastorów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stowarzyszenie Pastorów szacuje, że w najbliższych latach ok. 7.000 posad pozostanie nieobsadzonych. Nawet atrakcyjne wynagrodzenie nie stanowi odpowiedniej zachęty...
Zarobki duchownego w Niemczech
Według niemieckiego portalu kununu.de, zajmującego się rynkiem pracy (serwis dostarcza informacji na temat potencjalnych zarobków czy realnych warunków pracy), zawód pastora znalazł się na niechlubnej liście najmniej popularnych zawodów.
Jeśli chodzi o perspektywy zarobkowe, są one niezłe. Według portalu, w Niemczech pastor może zarabiać od 36 (na początku kariery) nawet do 85,4 tys. euro rocznie, co w przeliczeniu na złotówki daje niemal 400 tysięcy złotych.
Być może potencjalnych kandydatów zniechęca fakt, że w Niemczech od przyszłego pastora wymaga się ukończenia ośmioletnich studiów.
Warto podkreślić, że w Niemczech głównym źródłem dochodów związków wyznaniowych są wpływy z podatku kościelnego, który w większości regionów wynosi 9 proc. podatku dochodowego. A zatem odpływ wiernych może oznaczać również problemy finansowe.