Wycieczka do zoo to zwykle plan na cały dzień, a przynajmniej kilka godzin. Z tego względu w większych ogrodach zoologicznych często znajdują się punkty gastronomiczne, gdzie można zrobić sobie przerwę w wędrówce po rozległym kompleksie, przekąsić coś i nabrać sił na dalsze zwiedzanie.
Tego typu miejsca zazwyczaj nie należą do wykwintnych, oferują raczej proste, szybkie dania, idealne kiedy chcemy szybko się nasycić i kontynuować wycieczkę. Często są to potrawy typu fast food, lubiane zarówno przez dorosłych i dzieci.
Jedzenie we wrocławskim zoo. Drogo i niesmacznie?
Podobnie sytuacja wygląda m.in. we wrocławskim zoo, czyli najstarszym ogrodzie zoologicznym w Polsce. Wybrał się tam youtuber Dymitr Błaszczyk, prowadzący popularny kanał "Sprawdzam Jak". Mężczyzna postanowił sprawdzić, co można tam zjeść, jakiej jakości są serwowane potrawy oraz ile kosztują. Wideorelację z wizyty opublikował w sobotę.
W zoo we Wrocławiu funkcjonuje kilka lokali, w których można się pożywić. Niektóre z nich są całoroczne, inne czynne tylko w sezonie wiosenno-letnim. Vloger w pierwszej kolejności wybrał się do największej jadłodajni, zwanej "Laguna Bistro", gdzie skosztował kilka pozycji z menu.
Błaszczyk zamówił pierś z kurczaka "po hiszpańsku" z fasolką szparagową, ziemniakami i surówką. Każdy z tych produktów policzony został osobno, za całe danie mężczyzna zapłacił 67 zł. Do tego dokupił półlitrowy słodki napój, który kosztował go 12 zł. - Ceny jak w kinie - stwierdził na nagraniu youtuber. Czy było warto?
Niekoniecznie. Zdaniem Błaszczyka jedzenie nie smakowało domowo, a raczej, jakby posiłek został przygotowany z gotowych produktów. Ziemniaki podawane w całości miały być gorzkie, a kurczak przesuszony. Najlepsza z całego dania była fasolka, którą jak twierdzi autor filmu - ciężko zepsuć.
Danie hipermizerne - posumował autor kanału "Sprawdzam Jak"
Dla szerszego obrazu sytuacji vloger zamówił jeszcze jedną potrawę - kotleta mielonego z frytkami i surówką z marchewki za 42,50 zł. To danie również mu nie smakowało i zdaniem Błaszczyka, nie było warto swojej wygórowanej ceny. Mężczyzna wyszedł z lokalu, nie ukończywszy żadnego z dań.
Puenta jest prosta. Trzeba być bardzo głodnym, żeby za taki obiad zapłacić 42 zł - dodał vloger.
Na tym Błaszczyk jednak nie zakończył swojej wizyty i z niemal pustym żołądkiem udał się do kolejnej restauracji, zlokalizowanej na świeżym powietrzu. Tam było nieco taniej. Mężczyzna zjadł zupę pomidorową z makaronem za 15 zł, która mu smakowała. Następnie wziął nuggetsy za 20 zł i surówkę za 12 zł. Tę pozycję skomentował jedynie słowami: "da się zjeść", co nie jest najlepszą, ale też nie najgorszą recenzją.
W kolejnym miejscu, czyli letniej karczmie Koala, zdecydował się na zapiekankę za... 19 zł. Youtuber był wręcz zszokowany jej ubogim wyglądem i wysoką ceną. Na kawałku pieczywa znalazło się trochę pieczarek, ser lub wyrób seropodobny i keczup.
Jeśli taki produkt dostalibyśmy za 5 zł, zupełnie inaczej do tego byśmy podeszli. Ale jeśli płacimy 19 zł, no to rzeczywiście się tu komuś coś mocno powaliło - skomentował vloger.
Całą kulinarną wizytę we wrocławski zoo youtuber ocenił bardzo negatywnie. Turystom polecił, by w ogrodzie postarali się powstrzymać uczucie głodu i posilili się gdzieś indziej lub wzięli posiłek ze sobą z domu.
Wypadło nader mizernie. Niestety, ale tutaj nie da się normalnie zjeść za normalne pieniądze. Ceny za te wszystkie potrawy to jest jakaś kpina i obłęd - spuentował prowadzący kanał "Sprawdzam Jak".