Zwolnienie graficzki z firmy Giftpol odbiło się w mediach szerokim echem. Sieć obiegły screeny dokumentujące przebieg rozmowy pracodawcy z pracownicą. Właściciel firmy uznał, że jeden dzień szkolenia w zupełności wystarczy, żeby opanować nowy program i dlatego, gdy w drugim dniu pracy kobieta nie wyrobiła normy, straciła posadę.
Szef radomskiej firmy początkowo starał się tłumaczyć. Nie krył też zdumienia, że internauci stanęli po stronie zwolnionej, a nie jego. Oświadczenie dość szybko zniknęło z sieci, zastąpione nowym komunikatem. Ci, którzy spodziewali się ewentualnej refleksji i przeprosin, będą zawiedzeni.
"Informacja dla wszystkich firm reklamowych w Polsce, jeśli zatrudnicie graficzkę Ninę macie gwarantowany hejt. Nie możecie jej zwolnić, a jeśli już to zwolnienie z dyplomem, na papierze czerpanym i złotymi literami" — czytamy na oficjalnej stronie firmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W komunikacie podkreślono, że jest on ostrzeżeniem przed hejtem, z którym nie każdy jest w stanie sobie poradzić. "My sobie jednak radzimy" - zapewnili przedstawiciele Giftpolu.
Na tym nie poprzestali. Firma zdecydowała się wypuścić specjalną edycję koszulek. "Czy można zanurkować jeszcze głębiej w mule żenady? Jeszcze jak!" - dopytuje jeden z internautów.
Firma zarabia na aferze
Szef firmy postanowił wykorzystać zamieszanie i zaoferował klientom koszulkę z napisem nawiązującej do słynnej wymiany zdań z pracownicą. W ofercie sklepu pojawiły się koszulki "COOOO PROSZEEEEEE".
Z informacji przekazanych przez firmę wynika, że koszulki rozeszły się w ciągu doby, czego nie jesteśmy w stanie potwierdzić. Teraz oferuje koszulki z napisem "No Hejt".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.