Dobra wiadomość dla osób spłacających kredyty mieszkaniowe. Obniżka stóp procentowych niemal do zera sprawiła, że zmalało oprocentowanie kredytów i miesięczne raty.
W gorszej sytuacji mogą być za to osoby, które kredyt dopiero zamierzają wziąć. Po pierwsze, banki wymagają teraz większej zdolności kredytowej od klientów. Jest więc trudniej pożyczyć pieniądze na zakup mieszkania. Jeśli już je dostaniemy, banki policzą sobie wyższą marżę niż przed kryzysem.
Zdaniem Bartosza Turka, analityka HRE Investments, do niskich stóp procentowych nie należy się przyzwyczajać, bo taki stan rzeczy utrzyma się przez 2-3 lata. Później stopy, a zarazem oprocentowanie, pójdą w górę.
W takiej sytuacji warto rozważyć system spłacania kredytu, który w Polsce jest mało popularny. Zazwyczaj banki udzielają kredytów ze stałymi ratami.
Co to oznacza? Jeśli nie zmieniają się stopy procentowe, przez wszystkie lata rata jest stała. Na samym początku składa się na nią stosunkowo niewielka kwota kapitału, który mamy do zwrotu bankowi, a reszta to odsetki.
Z każdą kolejną ratą odsetki są trochę mniejsze (bo zostaje nam mniej kapitału do spłaty). Ale żeby rata nadal miała tę samą wysokość, spłacany kapitał jest nieco większy. Tym samym płacimy bankowi tyle samo, ale proporcje między spłatą kapitału i odsetek się zmieniają.
Zupełnie inaczej wygląda system rat malejących.
- W jego przypadku na początku mamy wyższą ratę kredytu i przez to niższą zdolność kredytową, ale szybciej spłacamy pożyczony kapitał. Przez to nasza rata powinna z miesiąca na miesiąc spadać, dając nam z czasem coraz lepsze przygotowanie na mające nadejść w bliżej nieokreślonej przyszłości podwyżki stóp procentowych - tłumaczy ekspert HRE Investments.
Biorąc kredyt w systemie rat malejących teraz, można maksymalnie wykorzystać okres obowiązywania niskich stóp procentowych i sporo zaoszczędzić.
Ile? Zobaczmy na przykładzie kredytu mieszkaniowego na 300 tys. złotych, wziętego na 30 lat.
Według wyliczeń Jarosława Sadowskiego z Expandera przy marży banku w wysokości 2,2 proc. oraz stawce WIBOR na poziomie 0,26 proc. w kredycie z ratami stałymi (przy założeniu braku zmian stóp procentowych w przyszłości) co miesiąc bank ściągałby nam z konta 1179 zł. Przez te wszystkie lata zapłacilibyśmy bankowi 424,5 tys. zł. Same odsetki wyniosłyby więc prawie 125 tys. zł.
Tymczasem w systemie rat malejących pierwsza rata byłaby większa (1448 zł), ale przez to, że z każdym miesiącem byłaby minimalnie niższa (także przy założeniu niezmieniających się stawek stóp procentowych), w sumie po 30 latach zapłacilibyśmy bankowi 411 tys zł. W porównaniu do rat stałych oszczędzilibyśmy na odsetkach prawie 13,5 tys. zł.
- Malejące raty są ciekawą opcją, ale trzeba pamiętać o większym ryzyku w pierwszych latach spłacania kredytu. Raty są na początku wyższe niż w standardowym kredycie. Przy utracie pracy, z czym trzeba się liczyć w obecnych czasach, może być problem ze spłatą - podkreśla Jarosław Sadowski.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl