Zachować powagę w programach na żywo to niekiedy spore wyzwanie. Dobrze o tym wiedzą dziennikarze pracujący na co dzień w telewizji. To właśnie oni donoszą widzom zarówno o największych tragediach, jak i o absurdalnych poczynaniach.
Na antenie TVN24 nie brakuje prezenterów, którzy jawnie kpią z obozu rządzącego. Najlepszym tego przykładem jest prowadzący "Fakty" Piotr Kraśko, który raz po raz kąśliwie podsumowuje pomysły Zjednoczonej Prawicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Młodsi koledzy idą w jego ślady. Reporter sejmowy Radomir Wit wielokrotnie w swoich relacjach oraz wpisach na Twitterze podszczypywał polityków i żartobliwie oceniał ich poczynania.
Swoje trzy grosze dodał Mateusz Walczak. Ostatnio prowadzący programu "Dzień na żywo" relacjonował widzom wystąpienie na konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego. Dodał, że pojawił się wątek incydentu z policyjnym Black Hawkiem.
Premier Morawiecki mówił o Krajowym Planie Odbudowy, ale było też o tym, co wydarzyło się w ubiegłą niedzielę w Sarnowej Górze. Pamiętają państwo ten podniebny rajdy, szarszę, jak niektórzy eksperci mówią, policyjnego Black Hawka - zapowiedział Mateusz Walczak.
Czytaj również: Odlot Rosjan. Niesamowite, co mówią o śmierci Prigożyna
Jednak odnosząc się do sprawy, dziennikarz TVN24 nie mógł wyzbyć się ironii. Przyznał wprost, że nie dostrzegł logiki w wypowiedzi premiera, który powtarzał się z kwestią "trzeba zbadać, czy procedury były przestrzegane"
Potem padło pytanie o konsekwencje personalne, o odpowiedzialność, kto wysłał Black Hawka do Sarnowej Góry. Ale szczerze... Próbowałem notować, było coś o Tusku, o straży pożarnej, do końca nie zrozumiałem. Ale faktycznie premier mówił, że trzeba zbadać, czy procedury były przestrzegane - rzucił dziennikarz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.