Ewelina Ślotała wypłynęła na celebryckie salony dzięki związkowi z piłkarzem Jakubem Rzeźniczakiem. Teraz wydaje książkę, która obnaża tajemnice elit podwarszawskiego Konstancina, w którym przez lata mieszkała.
Z zapowiedzi wynika, że będzie to bolesny, a momentami i krwawy obraz różnych patologii z przemocą domową wobec kobiet na czele. Autorka sama jej doświadczała. Z drugiej strony przyznała, że mąż był dla niej bardzo hojny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Średnia pensja konstancińskiego samca zaczyna się od 300 tys zł. [...] Z tego żona dostaje, raz w miesiącu, przelew w wysokości od 100 tys. do 250 tys. To pieniądze na domowe sprawunki i dzieci, ale też wizyty u kosmetyczki i wyjścia z koleżankami" - pisze w książce "Żony Konstancina".
Ewelina rozstała się z mężem. Nie wiadomo, na jakie pieniądze może liczyć od niego teraz. Na co dzień zajmuje się projektowaniem wnętrz i prowadzi wystawne życie. Właśnie podzieliła się serią fotek z londyńskiego hotelu.
"Niecałe 10 tys. zł za noc, ale wierzcie mi, że warto. Traktowanie iście królewskie, a goście tak wybitni, że podczas wychodzenia z hotelu liczni paparazzi od razu błyskają fleszami i poszukiwaniu światowej sławy gwiazd" - napisała na Instagramie.
Internauci chyba nie podzielili jej entuzjazmu i odwołali się do jej przeszłości.
"Nie do końca rozumiem. W książce krytykuje pani cały ten blichtr i życie, które jest słodkie tylko na insta, bo z drugiej strony jest przemoc i łzy. A na tym profilu widać tęsknotę za tymi czasami, za pieniędzmi", "Czytając w ostatnim czasie opisy pod zdjęciami z pani ekskluzywnych podróży, można wyczuć tęsknotę za tymi standardami, pieniędzmi, bogactwem itp.", "10 tys. za noc, warto? Czy to nie fanaberia?".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.