Według ekspertów programu TVN "Ślub od pierwszego wejrzenia" Kinga i Marcin powinni do siebie pasować. W praktyce okazało się jednak, że para ma poważne problemy komunikacyjne.
Schody zaczęły się już w podróży poślubnej. Zamiast delektować się swoją obecnością w ciepłym kraju i na spokojnie poznawać się, kobietę irytował brak decyzyjności partnera i jego opieszałość.
Nie mogła odmówić sobie docinek, na które Marcin nie reagował, choć w duchu był coraz bardziej sfrustrowany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W siódmym odcinku programu w końcu doszło do konfrontacji. Poszło o drobnostkę. Kinga miała poznać siostrę Marcina i zapytała męża, na którą godzinę są z nią umówieni. Ten zirytowany twierdził, że już jej o tym mówił, ale żona zaprzeczała.
- Jestem pewny, że z nią o tym wczoraj rozmawiałem i mówiłem kilkukrotnie o siostrze. Z siostrą na bieżąco pisałem SMS-y i jej napisałem, że między 19 a 20 - wyjaśniał przed kamerami TVN.
Kinga zauważyła, że ta wymiana zdań zezłościła Marcina. Zamiast jednak odpuścić, tylko dolała oliwy do ognia rzucając: "Już? Dziecko odetchnęło?". Mężczyznę zatkało, od razu stracił ochotę na wspólne wyjście. Kinga nie ustępowała i dodała: "to może ja wrócę do Gdańska i będzie święty spokój?", na co jej mąż stwierdził, że jest za.
- Marcin, ile ty masz lat?! No dobrze, jesteś za tym, żebym wróciła do Gdańska, to wrócę, ale mieliśmy iść zjeść - drążyła dalej.
Czytaj również: W "Tańcu z gwiazdami" zaszaleli. Niecodzienna scena!
Już w restauracji temat powrócił w rozmowie między małżonkami. Kinga dopytywała, co będzie z nimi dalej, a Marcin przyznał, że "na ten moment nie widzi tego".
- Doszedłem do granicy i chciałem odpocząć od tego wszystkiego - powiedział do kamer za plecami żony.
Widzowie "Ślubu od pierwszego wejrzenia" są rozczarowani eksperymentem z udziałem Kingi i Marcina. "Trudno się na to patrzy", "Nie wiem, co w głowie miał ten, kto ich sparował…", "Oboje są siebie warci" - piszą internauci.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.