Problemy Teatru Kamienica zaczęły się w 2015 r., kiedy tajemniczy biznesmen wszedł w posiadanie część powierzchni użytkowej zajmowanej przez placówkę Kamińskiego. Inwestor wraz z zarządem wspólnoty mieszkaniowej usiłowali usunąć scenę z piwnic budynku przy al. Solidarności.
Ostatecznie sprawa trafiła do sądu, a dziś o przetrwanie teatru założonego przez Emiliana Kamińskiego, samotnie walczy wdowa po aktorze. Po śmierci Kamińskiego w grudniu 2022 roku Justyna Sieńczyłło postawiła sobie za punkt honoru ocalenie dorobku jego życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Największym życzeniem mojego męża było to, żeby po jego odejściu Teatr Kamienica istniał, i by prowadziła go nasza rodzina. I tak też się stało - powiedziała aktorka w rozmowie z Plejadą.
Wdowa po Emilianie Kamińskim pełna obaw. Dostaje pogróżki
I choć determinacji jej nie brakuje, to wygląda na to, że walka o teatr toczy się nie tylko na sądowej sali. Wdowa po Emilianie Kamińskim przyznała, że mierzy się z pogróżkami.
- Jestem ostatnim oskarżycielem i walczę o Teatr Kamienica [...] Tu nie chodzi o pieniądze, tu są serca aktorów. Tu chodzi o mojego męża, który stworzył ten teatr. [...] Kiedyś się bałam o swoje życie, teraz już nie. Boję się o teatr, o swoich sąsiadów, o swoje dzieci. Emilian zawsze mówił, że widz jest najważniejszy - powiedziała Sieńczyłło.
Sytuacja najwyraźniej jest poważna, bo aktorka wyznała w programie "Uwaga!", że nawet służby uczuliły ją na to, by zachować czujność.
- Służby kazały mi sprawdzać hamulce. Za co? Że z mężem poświęciliśmy życie, by Teatr Kamienica istniał dla normalnych ludzi? – pytała retorycznie w programie "Uwaga!".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.