W sylwestrowy wieczór 2023 roku na antenie stacji Tomasza Sakiewicza, czyli Telewizji Republika, Jan Pietrzak podzielił się swoją wizją dotyczącą przyjmowania do Polski imigrantów. Stwierdził, że nasz kraj ma dla nich gotowe baraki w lokalizacjach takich jak Auschwitz, Majdanek, Treblinka czy Stutthof.
- Mam okrutny żart z tymi imigrantami, że oni liczą na to, że Polacy są przygotowani, bo mamy baraki. Mamy baraki dla imigrantów: w Auschwitz, w Majdanku, w Treblince, w Stutthofie. Mamy dużo baraków zbudowanych tu przez Niemców. I tam będziemy (...) tych imigrantów, wpychanych nam nielegalnie przez Niemców, ponieważ nielegalni nie są ci ludzie, którzy uciekają do lepszego świata - mówił.
Wypowiedź wywołała szereg negatywnych reakcji. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar skierował prośbę do prokuratora krajowego o przeprowadzenie dochodzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersyjna wypowiedź Pietrzaka w TV Republika
Prokurator Szymon Banna z warszawskiej Prokuratury Okręgowej poinformował, że śledztwo będzie się koncentrować na publicznym obrażeniu grupy narodowościowej lub etnicznej, zgodnie z art. 257 k.k.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie wyjaśnił, że obecnie zbierane są materiały dowodowe i że postępowanie toczy się "w sprawie", co oznacza, że nikt nie został formalnie oskarżony.
Liczne skargi do KRRiT na Jana Pietrzaka
Materiał wywołał także reakcję widzów. Do KRRiT dotarło przeszło 130 skarg dotyczących wypowiedzi Pietrzaka. Jak mówiła Teresa Brykczyńska, rzecznik prasowy KRRiT, rada zajęła się sprawą, przeprowadzając standardowe procedury wyjaśniające.
W obliczu zaistniałego zamieszania Maciej Świrski podjął decyzję o wszczęciu postępowania. Rozpoczęło się od żądania przekazania treści audycji przez TV Republika oraz wyjaśnień do złożonych skarg. Następnie przeprowadzono szczegółową analizę materiału.
Szef KRRiT uznał, że nie doszło do naruszenia przepisów prawa. Zgodnie z jego słowami, satyra daje prawo wolności słowa, co pozwala przedstawiać różnorodne punkty widzenia.
- Satyryk ma prawo powiedzieć, co mu się żywnie podoba, jest wolność słowa w tym kraju. To była satyra pokazująca dwulicowość rządu, który najpierw mówi jedno, potem robi drugie, jeszcze kontekst brukselski. Spokojnie, tutaj nie ma mowy o żadnym wykroczeniu - stwierdził.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.