Zespół Moerscha-Woltmanna nazywany jest inaczej zespołem sztywnego człowieka. Jak pisze portal.abczdrowie.pl, to bardzo rzadkie schorzenie neurologiczne o podłożu autoimmunologicznym. Charakteryzuje się stałą sztywnością i bolesnymi skurczami mięśni. Jego symptomy przypominają przewlekły tężec.
Z taką właśnie chorobą zmaga się Celine Dion, która o dramatycznej diagnozie poinformowała pod koniec 2022 r. O tym, że jej stan zdrowia może budzić uzasadniony niepokój, świadczył już fakt, że pod koniec maja diva odwoła tournée "Courage World Tour".
CZYTAJ TEŻ: ''Żona Hollywood'' przyznała, że mąż nie jest jej wierny. Twierdzi, że akceptuje jego zdrady
O tym przykrym fakcie Celine Dion poinformowała na swoim oficjalnym Instagramie. Oświadczenie nie nastrajało optymistycznie i wywołało popłoch wśród fanów.
To nie fair wobec was, że ciągle przekładam występy, ale chociaż łamie mi to serce, najlepiej będzie, jeśli odwołamy wszystkie, dopóki nie będę naprawdę gotowa, by wrócić na scenę - pisała piosenkarka.
Teraz światło dzienne ujrzały nowe informacje na temat zdrowia Dion. Obawy fanów były niestety w pełni uzasadnione. Radar Online dotarł do osoby z otoczenia gwiazdy. Jej słowa nie pozostawiają złudzeń.
Celine odczuwa ogromny ból. Ma najlepszy zespół medyczny, jaki można kupić za pieniądze, ale sprawy nie wyglądają dobrze. Jej choroba jest nieuleczalna. I choć ciężko pracowała nad tym z lekarzami i terapeutami, po prostu nie czuje się lepiej. Szczerze mówiąc, ledwo może się poruszać - mówi informator serwisu.
Zapewnienia o najlepszej opiece medycznej to oczywiście dobra informacja. Jednak prawda jest taka, że zespół Moerscha-Woltmanna jest nieuleczalny, może doprowadzić do kalectwa, a nawet śmierci.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.