O śmierci poinformował rosyjski reżyser Witalij Manski. "Nasz przyjaciel, uczestnik Artdocfest, litewski dokumentalista Mantas Kvedaravicius został dziś zamordowany w Mariupolu z kamerą w ręku, w tej g***ianej wojnie zła przeciwko całemu światu – napisał Manski na Facebooku.
Agencja Reutera, która także poinformowała o śmierci reżysera, stwierdziła, że nie udało jej się jeszcze oficjalnie potwierdzić, że Kvedaravicius nie żyje. O śmierci filmowca informuje też jednak litewska reżyserka Giedre Zickyte. Na swoim profilu na Facebooku pożegnała Kvedaraviciusa.
RIP najdroższy i utalentowany Mantas. To wielka strata dla litewskiej społeczności filmowej i całego świata. Nasze serca są złamane – napisała Giedre Zickyte.
Czytaj także: Morderstwa, korupcja, otrucia. Oto następca Putina?
Nie po raz pierwszy pojechał do Mariupola
Kvedaravicius już po raz kolejny pojawił się z kamerą w Mariupolu. Ponieważ miasto leży w regionie Doniecka, walki trwały tam już w 2014 roku. Litewski reżyser stworzył wówczas dokument "Mariupolis", którego premiera odbyła się na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w 2016 roku. Film był portretem oblężonego ukraińskiego miasta z bardzo silną wolą życia.
Kvedaravicius urodził się w 1976 roku, studiował archeologię na Uniwersytecie Wileńskim, a później ukończył antropologię na Uniwersytecie w Cambridge. Mantas Kvedaravicius badał historie zaginionych i torturowanych osób pochodzących z Kaukazu. Jego najgłośniejszy film "Barzakh" ukazuje konflikt w Czeczeni oraz stosowaną tam przemoc. Film był pokazywany na ponad 40 międzynarodowych festiwalach i zdobył 15 międzynarodowych nagród w dziedzinie dokumentu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.