W piątek 23 kwietnia w Białogradzie zginął Marcin Król. Informacje o śmierci aktora i reżysera potwierdziła jego żona.
Drodzy, z przykrością i bólem informuję, że dziś w wyniku nieszczęśliwego wypadku zmarł mój mąż Marcin Król, miał 31 lat, był najwspanialszym mężem i ojcem dwójki małych dzieci. Jesteśmy zdruzgotani. (...) Proszę Was o modlitwę - napisała w piątek na Facebooku Magdalena Król.
"Głos Koszaliński" ustalił, że 31-latek pracował przy remoncie dachu białogardzkiego starostwa. Najprawdopodobniej chciał udrożnić zatkany lej służący do transportowania w dół starych dachówek.
Mężczyzna został przysypany przez gruz z trzeciego piętra. Mimo reanimacji i interwencji śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zginął na miejscu.
Czytaj także: Kujawsko-pomorskie. Tragedia na torze. Nie żyje 15-latka
Marci Król był aktorem, reżyserem oraz instruktorem w limanowskim teatrze "Co się stało?!". Grał także w Teatrze im. Bolesława Barbackiego w Nowym Sączu. W 2019 r. kandydował do Sejmu z list Konfederacji.
Zobacz także: Paulina Gałązka: nas aktorki nazywa się histeryczkami, gdy wyznaczamy swoje granice
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.