Paweł Królikowski zmarł nad ranem 27 lutego 2020 r. Artysta od dłuższego czasu przebywał w szpitalu na oddziale neurochirurgicznym, gdzie trafił tuż przed Bożym Narodzeniem. Mógł liczyć na wsparcie i opiekę bliskich. Pozostawił w żałobie rodziców, żonę, piątkę dzieci oraz ogromne grono fanów. I choć od tamtych tragicznych chwil minął już rok, wielu wciąż nie pogodziło się z jego odejściem.
Włodarze rodzinnego miasta aktora postanowili go w szczególny sposób upamiętnić. Jego imieniem nazwany zostanie zieleniec znajdujący się właśnie w Zduńskiej Woli. Z kolei w ratuszu otwarto wystawę poświęconą zmarłemu artyście. A to wciąż nie wszystko.
Wczoraj kamienica tonęła w deszczu. Dzisiaj aura jest bardziej sprzyjającą spacerom. Świetlne wspomnienie o Pawle Królikowskim zdobić będzie fasadę budynku jeszcze przez kilka dni - czytamy na oficjalnym profilu miasta na Facebooku.
Głos na temat tego typu inicjatyw zabrał ojciec aktora Jan Królikowski.
Dzisiaj jest cały czas z nami, w Zduńskiej Woli. On to miasto kochał - powiedział.
W rozmowie z "Super Expressem" mężczyzna nie mógł powstrzymać łez. Opowiedział o ostatnich chwilach życia swojego syna.
Ja byłem u niego w szpitali bródnowskim w Warszawie. Już wtedy nie mówił. Dzień później o godzinie 9.41 już nie żył - wspominał ze smutkiem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.