Paulina Młynarska od kilku lat mieszka na greckiej wyspie Kreta, gdzie pisze książki i uczy jogi. Ale dzięki mediom społecznościowym ma nieustanny kontakt z fankami z Polski. Ostatnio na swoim profilu na Instagramie poruszyła temat "seksu jogicznego".
Dlaczego nie napiszę "tantryczny"? Ponieważ tzw. "tantryczne" praktyki seksualne stanową część (niewielką) przebogatej indyjskiej tradycji religijnej. Ja się religiami ogromnie interesuję, ale żadnej z nich nie praktykuję, ani nie wciągam w spektrum swojej pracy jako nauczycielka jog - wyjaśniła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Młynarska w serii wpisów na Instagramie, gdzie śledzi ją ponad 100 tys. osób, tłumaczyła, że "o ile seks raczej nie wpływa na naszą praktykę jogi, o tyle joga zawsze wpływa na seks. Po warunkiem, że jest praktykowana na poważnie".
Certyfikowana nauczycielka jogi podkreśliła, że nie wierzy ("a nawet mnie to irytuje") w porady w stylu "jak rozpalić namiętność w związku". Uważa jednak, że kiedy zamiast leżeć na kanapie i znieczulać się alkoholem czy innymi używkami, będzie się zajmować jogą, wpłynie to pozytywnie na życie seksualne.
W ogóle poprawi się sytuacja w wielu innych obszarach. Będziesz mieć więcej siły, a dotlenione, rozruszane, obdarzone uwagą i akceptacją ciało, stanie się bardziej odporne na nadmiar bodźców i stres - zapewniła Młynarska.
Była aktorka podkreśliła jednak, że praktykowanie jogi i aktywność seksualna musi się odbywać na trzeźwo.
Na matę do jogi nie wchodzimy po posiłku podlanym alkoholem, prawda? To samo, w "jogicznym seksie" dotyczy łóżka (czy gdzie tam lubicie to robić). To jeden z najgłupszych błędów popełnianych w konwencjonalnym seksie - stwierdziła Młynarska.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.