Tomasz Kolankiewicz został dyrektorem artystycznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych trzy lata temu, kiedy atmosfera towarzysząca imprezie była wyjątkowo zła. Głośno było o przepychankach wokół filmu "Mowa ptaków" Xawerego Żuławskiego, który najpierw pominięto, a potem ostatecznie zakwalifikowano do konkursu głównego.
Z kolei "Solid Gold" Jacka Bromskiego, który nawiązywał do afery Amber Gold, stał się mimowolnie ofiarą politycznej burzy i batem na opozycję. Kadencja nowego dyrektora też wcale nie była spokojna i wolna od politycznych interwencji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W zeszłym roku dostałem telefon od wiceministra Jarosława Sellina, który w imieniu wicepremiera namawiał, by w selekcji festiwalu uczestniczył związany z prawicowymi mediami Remigiusz Włast-Matuszak. Trochę mnie zmroziło. Nieczęsto słyszy się w słuchawce: "Pan premier prosi…". Nie znam i nigdy nie pracowałem z panem Włast-Matuszakiem, grzecznie odmówiłem. Później dochodziły do mnie głosy, że ministerstwu nie spodobała się obecność w programie "Wesela" Wojciecha Smarzowskiego. Nikt mi nie zakazał zakwalifikowania filmu, gdyby tak się stało, odszedłbym, ale wiem, że to nie było na rękę obecnej władzy - powiedział Kolankiewicz w rozmowie z Onetem.
Niezależnie od zakulisowych nacisków, którym Kolankiewicz się nie poddał, nie przysłużyła mu się, jak twierdzi "Rzeczpospolita", ostatnia edycja festiwalu. Wiele kontrowersji wywołał fakt, że podczas pierwszej selekcji odrzucono świetnie przyjęte później filmy: "Chleb i sól" Damiana Kocura i "Kobieta na dachu" Anny Jadowskiej.
Poza tym dla wielu niezrozumiały był werdykt jury ignorujący kandydującego w tym roku do Oscara "IO" Jerzego Skolimowskiego. Ówczesny dyrektor bronił się, że nie miał wpływu na to gremium, bo zostało ono, wbrew regulaminowi, wybrane przez Komitet Organizacyjny festiwalu.
Co dalej? Tomasz Kolankiewicz zapowiedział, że nie zamierza startować w konkursie na nowego dyrektora.
Dosyć jasno dano mi do zrozumienia, że nie jestem mile widziany. Dostałem jasny komunikat: komitet organizacyjny od kilku miesięcy nie zapraszał mnie na spotkania, chociaż formalnie cały czas byłem dyrektorem. Do 31 marca 2023 r., gdy odebrałem pismo od ministra Glińskiego, w którym przeczytałem, że Ministerstwo Kultury ma prawo mnie odwołać, tak jak mnie powołało. Zostałem więc odwołany przed czasem. Nie mam zwyczaju wciskać się tam, gdzie jestem niechciany - stwierdził w Onecie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.